Soban pisze:2&3 Droga pani purystko to sa wypowiedzi pomiedzy bohaterami a nie konkurs jezykowy u prof. Miodka. Mimo iz w tych przykładach nie widze nic nieprawidlowego. Drobne błedy, potkniecia jezykowe czy troche niegramatycznie ułozone zdania nadaja ksiazce realizmu i dynamizmu...
Jasssne - dokładnie tak, jak bezsens większości textów U2 jest efektem zamierzonym, tudzież obliczonym na oddanie bezsensu ludzkiej egzystencji
A poważnie. Kupiłam książkę dzisiaj i, póki co, przeczytałam pierwszy rozdział.
Ogólnie nie mam w zwyczaju wytykać komukolwiek błędów językowych sama z siebie, i zdarza mi się to tylko w przypadkach kiedy ktoś, miast przytaczać merytoryczne argumenty w dyskusji, zaczyna czepiać się mojej ortografii, ale skoro na oficjalnym forum książki założono temat taki jak ten, jednoznacznie zapraszając wszystkich do zbiorowego czepialstwa, to pozwolę sobie wtrącić moje trzy grosze
Madzik pisze:Potem [profesor Zieliński] wyłagodniał [...]. (str. 37, czwarty akapit od góry).
Przyznam, że nie spotkałam się z taką formą. Ja bym napisała "złagodniał". Ale może nie mam racji.
Po raz kolejny zatopił się w przemyśleniach. (str. 38, trzeci akakpit od góry)
A może raczej, w rozmyślaniach? Przemyślenia można snuć, ale zatapiać się w nich...... coś mi tu zgrzyta.
Dziewięc milimetrów parabellum nie wywołało to na nim najmniejszego wrażenia. (str. 48, drugi akapit od góry)
Tutaj ewidentny błąd. Wrażenie może być wywarte. Wywoływane są uczucia.
Ściskany kurczowo w garściach pistolet MP5A3 [...] (str.44)
Stosuje się ten idiom w liczbie mnogiej? Jak dla mnie lepiej brzmiało by po prostu "w dłoniach". Tak czy inaczej, przy rzeczonej MP5-tce zatrzymamy się na dłużej
A jednak to wampir, pomyślał Jurek, puszczając empepiątkę bezradnie. (str. 48, piąty akapit od góry)
Z pozoru OK, puścił broń, w porządku, ale kilka linijek dalej czytamy:
W porywie desperacji poderwał broń [...] (str. 48, czwarty akapit od dołu)
Zaraz, ale przecież przed chwilą ją puścił. Tzn. co, została podniesiona z ziemi, czy też puszczona zawisła na przymocowanym do niej pasie? Jeśli tak, to dobrze byłoby o tym wspomnieć przy okazji pierwszego, ahem, puszczania
[...] Puścił empepiątkę i prawą ręką wyszarpnął glocka z kabury. Podniósł go, dołożył lewą dłoń [...] (str. 49, trzeci akakpit od góry)
I znowu nam MP5-tka zniknęła.....
Nie na długo jednak, bo już na następnej stronie nasz bohater
Położył ręce na bezużytecznej już empepiątce. (str. 50, ostatni akapit)
Sprawa wyjaśnia się dopiero dwie strony dalej:
Puścił broń, zawisła swobodnie na pasku. (str.52, trzeci akapit od góry)
Ano właśnie. Czyli jednak pas. Zdaję sobie sprawę, że pewne rzeczy są może zbyt oczywiste, aby o nich pisać, niemniej jednak ich przemilczenie może odbić się niekorzystanie na logice textu i skonfundować co bardziej uważnych czytelników.
Dalej.
No chyba, że miałeś jakieś konkretne osobiste powody, żeby mnie zabić [...], albo przynajmniej jakieś umocowanie prawne (str.50, drugi akapit od dołu)
Hmmm. To jakiś branżowy slang? Bo jak dla mnie powyższe sformułowanie jest cokolwiek podejrzane.
Huk rozległ się po sali. (str. 47, czwarty akapit od dołu)
Raczej rozległ się w sali, dał się słyszeć w sali, rozniósl się po sali.
[...] Osunąl sie bezwolnie z parapetu i usiadł na podłodze. (str. 57, czwarty akapit od góry)
Bezwolnie? Tzn. ktoś nim pokierował? Czy nie chodziło raczej o efekt bezwładnego osunięcia?