Moje zdanie chyba już ujawniłem. Vesper, mimo różnic spowodowanych zakażeniem symbiontem, dalej jest człowiekiem, tj. oddycha jak człowiek, więc zasadniczo może nurkować, bo normalnie oddycha==> może oddychać też z butli (wszak w butlach o nurkowania jest powietrze atmosferyczne).
Nie wiemy jednak, jak symbiont sobie radzi z metabolizacją azotu. Gwoli wyjaśnienia: gdy człowiek schodzi poniżej poziomu lustra wody, dzięki wysokiemu ciśnieniu azot obecny w powietrzu dostaje się i rozpuszcza w tkankach ciała. Jeśli człowiek przebywa pod wodą zbyt długo, azotu rozpuszcza się zbyt wiele, co powoduje, że nie zdąży się on rozprężyć i zostać uwolnionym w trakcie wynurzania. Co za tym idzie - rozpręży się on w tkankach ciała, powodując w nich mniej lub bardziej poważne uszkodzenia.
(wyobraź sobie, że nagle w mięśniu, mózgu czy dowolnej innej tkance (może z wyjątkiem kostnej) powstaje pęcherzyk azotu, który gwałtownie się rozpręża i rozrywa tęże tkankę. To choroba dekompresyjna, zwna też chorobą kesonową lub krzywikiem*.
Należy zatem zadać sobie pytanie: jak symbiont (bo to chyba głównie jego broszka) reaguje na obecność azotu m.in. we krwi. Mamy, co łatwo przewidzieć, trzy możliwości:
1) reaguje źle. Dłuższy pobyt pod wodą jest dla wampira nieprzyjemny i/lub niebezpieczny;
2) nie reaguje;
3) dostaje kopa.
A konkluzja tego wywodu jest banalnie prosta: trzeba spytać Magdy
.