Falk von Breslau pisze:
Nec Hercules contra plures jak mawiali Starożytni. A tak w ogóle, to jeśli taka właśnie była kolej rzezy, to aż dziw bierze, ze wampiry były w stanie zbudować jakieś w miarę stabilne struktury.
O to to. Moja wątpliwość polega na drobnej nieścisłości w trakcie zawieszania niewiary, aby dopuścić sytuację stanowiącą podstawę fabuły książki. Składa się ona z kilku pozornie nieistotnych spraw:
1. Gdyby wampiry istniały, może byśmy o nich wiedzieli, a może nie, zależnie od związku, jaki nas by łączył.
2. Gdyby stanowiły dla nas zagrożenie, napewno byśmy o nich wiedzieli, bo to jest zgodne z zasadą przetrwania. Skoro wiemy o głupich wszach (a te są mniejsze, znacznie mniejsze), HIV, tasiemcach, kogoś takiego jak wampir nie moglibyśmy przeoczyć. A to dlatego, że ich podstawową słabością jest ich głód krwi.
3. Głód krwi jest potrzebą fizjologiczną, nie kulturową. I jako taka, musi ona być zaspokajana regularnie.
4. Z zasady przetrwania wynika też konieczność znalezienia metod walki z zagrożeniem (np. antylopy gnu bronią się swoją liczbą - bezbronne są tylko jednostki osamotnione, a ich śmierć nie zagraża przetrwaniu gatunku). Tymczasem w książce coś takiego nie istnieje - brak przekazów z przeszłości, zatem pozostaje ewentualnie założenie, że wampiry nie stanowią dla nas zagrożenia. Ale wtedy trudno nazwać je naszymi drapieżnikami. Może nasz związek jest rodzajem (to się chyba tak nazywa) komensalizmu? Czyli oni mają z tego korzyść, my nie mamy szkody. Taki układ pozwala na brak obrony ze strony człowieka przed wampirem - na poziomie biologicznym. Nie wyklucza walki z przyczyn etycznych, moralnych, kulturowych.
5. Może wampirów jest na tyle mało, że dają się przeoczyć? W takim razie wszystkie przeprowadziły się do Warszawy, bo inaczej nie wystarczyło by ich do tych wszystkich spraw, którymi się zajmują.
Zachodzi tu kwadratura koła: jeżeli wampiry nam zagrażają, nie ma mowy, żebyśmy o nich nie wiedzieli. Jeżeli nie zagrażają, nie stanowią problemu i temat staje się pusty.
Pozostaje jeszcze kwestia czasu: może wampiry to sprawa stosunkowo młoda, ostatnie kilkaset lat i przez to NIE ZDĄŻYŁY stać się zagrożeniem, nie pojawiła się konieczność walki międzygatunkowej? Np. symbiont wymutował z bakterii tyfusu :-)? Nie pamiętam, czy w książce jest wzmianka o wieku Lordów.