Dobra, nie wiem czy dobrze trafiłem z tematem, ale podejmę się niemożliwego.
Obrona Tamosa.
Pisze ten tekst na podstawie własnych przemyśleń poczynionych w pociągu. A że podróż z Warszawy do Torunia trwa blisko 3 godziny, miałem czas by zastanowić się nad jedną sprawą.
Kolega Tamos stanowi, jakby nie patrzeć, część naszej społeczności. Gdy on przyszedł na świat zdecydowana większość z nas uczęszczała już do szkoły czy uczelnie. Nie mam tu chęci prawić o różnicy pokoleniowej, jednak od pewnego czasu obserwuje tu coś co średnio mi się podoba.
Ostatni wybryk polegający na oskarżeniu kilku użytkowników o szerzenie offtopów, z resztą rzeczywiście mało zasadny, spotkał się z bardzo gwałtowną reakcją części forum. Jak najbardziej, postępek Tamosa jest karygodny. Ale o dwóch rzeczach szanowne towarzystwo zapomniało:
1. Tamos został zmanipulowany. Ktoś go zwyczajnie podpuścił, nabrał i wykorzystał. Stał się tylko przekaźnikiem dla myśli tego kto to zrobił. Dla mnie bardziej naganna wydaje się sytuacja w której ktoś podpuszcza jednego z młodszych użytkowników by realizować własne brudne cele.
2. Gdy Tamos przyszedł na nasze forum, był młodym i nieokrzesanym dzieciakiem. Ale swoją postawą udowodnił że potrafi się zmieniać na lepsze. Proponuje Wam byście przejrzeli pierwsze jego posty, i porównali je z dzisiejszymi. Jest różnica? Jest. Tamos stara się pozatym coś wnieść na forum, może jego wierszy nikt nie czyta, ale jednak czyn się liczy. W porównaniu do psyche która nie robiła tu nic poza sianiem konfliktów, jest to spora różnica, i ja osobiście to doceniam.
Proponuje zatem, zanim ukrzyżujemy kolegę, byśmy zajrzeli we własne wnętrze (ja wiem jak to zabrzmiało
) i pomyśleli , czy zachowalibyśmy się inaczej na miejscu Tamosa, gdybyśmy mieli jego lata.
Z pozdrowieniami, Esh.