psychotique pisze:Tytuł oryginału jest ewidentnym nawiązaniem do Przeminęło z Wiatrem. I tłumacząc warto jest takie nawiązania zachować, co nei zawsze jest możliwe, nie czyni się tego jednak kosztem poprawności textu. Fakt, podmuch jest bliższy wiatrowi niż fala uderzeniowa, ale jest również określeniem zbyt ogólnym jak na ten szczególny kontext.
Zelgadis pisze:Wiesz, jest jeszcze określenie podmuch atomowy... Trochę niefortunne ale zawsze coś.
Może i jest. Brak mi pewności. Trzebaby sprawdzić. Tak, czy inaczej podmuch i podmuch atomowy to nie to samo.
psychotique pisze:A ja [będę narzekać]. Bo Blastwave to jeden z moich ulubionych komixów.
[Nie rozumiem Twojego podejścia. Fakt, że dobrze ustawieni "profesjonaliści" robią na odwal, zarzynając film za filmem i text za textem nie oznacza chyba, że widzowie i czytelnicy mają przejść do porządku dziennego nad marną jakością tłumaczeń?
Okolicznością łagodzącą w przypadku Mar_cusa i Ezekiela jest to, że za swój przekład nie wzięli pieniędzy. Ale jeśli mają zamiar tłumaczyć tak, jak do tej pory, to niech lepiej nie tłumaczą wcale.
Zelgadis pisze:Racja, są nieforunne zwroty np. "mamy rzeczy do zrobienia". Mnei też to razi, sam z resztą też kiedyś tłumaczyłem Blastwave'a i tamtym miejscu wstawiłem bodajże "mamy robotę". W ogóle kiedy coś tłumaczę staram się by brzamiło to jak najbardziej swojsko.
I na tym polega właśnie ta zabawa. Text ma być po polsku.
Zelgadis pisze:A wiesz, ja też często narzekam bo nawet sobie nie wyobrażasz jak można, wybaczcie dobitność, spierdolić tłumaczenie mangi. I uwierz, że moje ulubione też padły ofiarom takich tłumaczy.
Myrmidon pisze:Co do tłumaczenia to błędy mogą wynikać nie tylko z nieznajomości języka, ale także z braku wiedzy na dany temat.
Mnie sen z powiek spędza tłumaczenie w Speed 2 (poza ogromną ilością absurdów technicznych i ewidentnych kłamstw). Grrrrrr. Kusza w szafie się sama ładuje.
Oj tak! I jest to niestety nagminne. Aczkolwiek trzeba zauważyć, że często wina leży również po stronie twórców filmowych. W końcu konsultantom trzeba zapłacić.
Ale wielu tłumaczy też olwa równo. Bo niestety, jest ich na rynku jak psów, a odpowiednie znajomości i dojścia mają nie koniecznie ci z powołaniem. Tymczasem robota jest żmudna i specyficzna. Nie każdy się do niej nadaje. Nie każdemu sprawia frajdę przekopywanie zasobów Netu i bibliotek, kiedy można przetłumaczyć fachowe terminy na czuja. I stąd potem ci wszyscy "artylerzyści" zamiast działonowych, "waginy biedne pupy", zamiast "biednych, marnych wagin", czy wtrącane nie stąd ni z owąd "cokolwiek" zamiast "mniejsza o to"
Pewno na moją łagodność w zwiazku z ich pracą wpływa to, że dośc dobrze znam Mar_cusa, sporo z nim zrobiłem pod sztandarem ns.org etc.
Wcale nie twierdzę, że to nie jest ok gość. Ale ten Blastwave to niech oni lepiej z Ezekielem zostawią.
Myrmidon pisze:W przypadkach gdy tłumaczenie strasznie kuleje staram się czytać w orginale, jeżeli znam język of coz.
Bardzo słusznie. Ale ilość języków, jakie człowiek ma szansę godziwie opanować w życiu jest jednak, niessstety, ograniczona.
A seria Gone with the blastwave jest baaaardzo fajna.
He, he. Widzę, że grono wielbicieli talentu Morra na tym forum progresywnie się powiększa