"Jak jedziesz, baranie!"

Magazyn staroci
Awatar użytkownika
Nightmer
Oprawca
Oprawca
Posty: 1017
Rejestracja: 6 kwie 2007, o 21:12
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Łorsoł
Kontakt:

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Nightmer »

Bądźmy realistami. Kto po ~ 30h kursie potrafi jeździć? Nikt. Dobra jakieś tam podstawy człowiek ma, ale nie czarujmy się, prawdziwa nauka zaczyna się po egzaminie, a to czy się zda czy nie zależy w znacznej mierze od tego na jakiego egzaminatora się trafi + umiejętność radzenia sobie ze stresem etc.
Do wszystkich zdających teraz\w niedalekiej przyszłości - póki nr podejścia do egzaminu nie jest dwucyfrowy póty nie poddawajcie się :lol: :wink:
Pacyfista

Mistrz złotej myśli

Zdarza mi się zachowywać jak cham i prostak. Dążę do ideału:]

"You offended me!
You have cast your shadow upon me!
SHIT!"

Lupus

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Lupus »

wszystkiego trzeba samemu się nauczyć na jazdach z instruktorem życia na drogach się nie nauczysz:P

Dreamy

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Dreamy »

Czasem warto chyba pojeździć z kimś znajomym dla treningu w miejscu, w którym nikt nie złapie nas na łamaniu prawa :D
Najt - przy liczbie dwucyfrowej robi już nam się całkiem spory rachunek za to prawko :D Chyba wolałabym już wtedy kupić hulajnogę :D

Lupus

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Lupus »

albo w łape dać:P

Dreamy

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Dreamy »

Zdecydowanie wyjdzie taniej, ale ciii :P

Awatar użytkownika
Deidara
Rekrut
Rekrut
Posty: 16
Rejestracja: 22 kwie 2009, o 18:23
Płeć: Mężczyzna

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Deidara »

Ja właśnie kończę jeździć, jak dobrze pójdzie to w tym tygodniu^^ Ostatnio (jeżdżę w Toruniu) jak zawracałem dosłownie przy WORDzie, to jakiś wkurzony egzaminator wyminął grupę pojazdów bez sygnalizowania manewru, dodatkowo przez ciągłą. Następnie przeciął pasy ruchów pojazdów nadjeżdżających z naprzeciwka i wymusił pierwszeństwo - gdyby nie refleks kierowców rozpieprzyli by gościa...

Wniosek?
- Egzaminator nie musi potrafić jeździć, ważne, żeby umiał ocenić jazdę innych! (na nieszczęście rzadko który posiada chociaż jedną z tych cech :? )
"A wiesz, co jest w chaosie najpiękniejsze?
- Że jest sprawiedliwy
."

Awatar użytkownika
Alienor
Aurora Borealis
Aurora Borealis
Posty: 880
Rejestracja: 21 wrz 2006, o 17:48
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Alienor »

Z moich doświadczeń (prawko od chyba 3 lat, zdałam za 6 razem):

Kierowcy zaczęli wpuszczać z podporządkowanej. Sama to chętnie robię, to bardzo usprawnia jazdę (wbrew pozorom). Jest takie miejsce niedaleko mnie, gdzie jak kto się nie boi o zawieszenie, to omija wielki korek drogą przez las i potem wjeżdża w miejscu, gdzie droga się rozszerza i korek kończy. Teoretycznie stojący w korku powinni być wkurzeni. A tymczasem co drugi samochód puszcza, pełen Wersal, wpuszczani migają awaryjnymi, machają łapkami.

Z drugiej strony: jak nie wjadę na skrzyżowanie, z którego nie widzę możliwości zjechania, to za mną trąbią jak szaleni. Bo jak kobieta, do tego w przeciętnym wozie stoi, to widać się idiotka zagapiła! Wiadomo, trzeba mieć swój rozum, ale to denerwuje.

Uważam, że jak ktoś zaczyna jeździć albo nie czuje się pewnie, ma prawo jechać wolno prawym pasem. A dokładnego przestrzegania przepisów oduczyła mnie drogówka. Jechałam w sobotnią noc kilka dni po zrobieniu prawka grzecznie wzdłuż Wisły, ograniczenie do 50, ja bez doświadczenia, ciemno, więc jadę te 50-60. Zhaltowali mnie, choć wokół smigali ludzie co najmniej 100. Wiadomo, myśleli że pijana albo naćpana. Ale do tego byli niemili. Więc teraz jeżdżę mniej więcej tak jak reszta i ani razu mnie nie zatrzymali, choć to zazwyczaj z 20 km/h szybciej niż dozwolone.

Nie cierpię okrzyku "uważaj!!!". Raczej ludzie się ze mną nie boją, ale teściowa chyba mi nie dowierzała kiedyś :) Zanim zrobiłam prawko wiele lat wcześniej zrobiłam patent żeglarza i uznaję tylko wyraźne komendy (nie wkurzam się o informację "tir na dziewiątej"). Absolutnym ideałem pasażera jest mój mąż. Jechaliśmy kiedyś w zadymę śnieżną po zmroku do Basinowa, w czasie gdy ciągle zmieniali układ drogi na Via Baltice. W którymś miejscu trzeba było wjechać "pod prąd" na tymczasowy pas. Jasiek nie skojarzywszy sytuacji, a widząc coś dziwnego na szosie zapytał tylko ze stoickim spokojem: wiesz, że jedziesz po zakreskowanym? :)
Lecz gdyby mi kazały wyroki ponure
Na ziemi się meldować, by drugi raz żyć
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę
Po dawnemu: wojować, kochać się i pić.
(Wieniawa)

Awatar użytkownika
meff
Podporucznik Nocarzy
Podporucznik Nocarzy
Posty: 40
Rejestracja: 13 sie 2009, o 20:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: meff »

link dla tych którzy dostrzegają piekno w motoryzacji ;>

merula
--------
--------
Posty: 10
Rejestracja: 12 lis 2009, o 15:58
Płeć: Kobieta

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: merula »

Jeżdżę juz ładnych kilka lat jako kierowca, po mieście i po Polsce i wiem jedno. W Warszawie jeździ się inaczej. Dużo dynamiczniej, na granicy bezpieczeństwa, z pewną nonszalancją do wielu przepisów, ale ogólnie chyba przytomniej. Tu naprawde sporo ludzi stosuje zasadę ograniczonego zaufania i ma oczy dookoła głowy. Na trasie za to są panami szosy, ponad prozaicznymi ograniczeniami i przepisami.
Na to jak się bedzie jeździć i jaki klimat panuje na drodze odpowiadamy w dużej mierze sami, jako twórcy i uczestnicy tego cyrku. Ja powoli uczę się spokoju i nienerwowego reagowania na głupoty i chamstwo, bo szkoda nerwów i warto odsunąć w czasie moment powstania wrzodów. Chociaż momentami nie kwieciem płyną mi słowa z zaciśniętych ust i niegodne damy jest to co myślę o niektórych użytkownikach dróg, tak zmotoryzowanych, jak i pieszych, czy rowerzystów.

Natomiast konsultant siedzący po prawej stronie to ZŁO. Cierpliwie znoszę ten dopust boży, ale mam na koncie kilka akcji "staję i wysiadam i róbcie sobie co chcecie"

Awatar użytkownika
meff
Podporucznik Nocarzy
Podporucznik Nocarzy
Posty: 40
Rejestracja: 13 sie 2009, o 20:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: meff »

merula pisze: Na trasie za to są panami szosy, ponad prozaicznymi ograniczeniami i przepisami.
ja to tlumacze inaczej. jezeli ktos jezdzi w permanentnym korku, dzie caly czas jedzie z możliwie najwyższą predkością, na pustej trasie dostaje małpiego rozumu i daje ile sie da (do maksymalnej mozliwej predkosci). Czasami widze to po sobie, w miescie jade tyle ile moge najwięcej w danym momencie, nie patrze na zegary, ale natezenie ruchu ogranicza predkosc, tak samo w trasie, po prostu jade, sam czasami lapie sie za glowe jak widze 180-190 na budzikach;/
- I would choose oblivion over this existence!
- The choice is not yours.

Awatar użytkownika
Falk
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 2611
Rejestracja: 25 kwie 2006, o 13:47
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Tam, gdzie żyją Forfitery
Kontakt:

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Falk »

meff pisze:
merula pisze: Na trasie za to są panami szosy, ponad prozaicznymi ograniczeniami i przepisami.
ja to tlumacze inaczej. jezeli ktos jezdzi w permanentnym korku, dzie caly czas jedzie z możliwie najwyższą predkością, na pustej trasie dostaje małpiego rozumu i daje ile sie da (do maksymalnej mozliwej predkosci).
Wyprzedzania z prawego pasa, zmiany pasów z prędkością światła i niezachowywania minimalnego bezpiecznego sytansu tym nie wytłumaczysz...
Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej.

J. Piłsudski

Karll

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Karll »

Tak sobie poczytałem wasze dywagacje o ‘’maksymalnych’’ prędkościach..i naszła mnie dygresja z innej beczki, ale równie pasująca do założonego tu tematu. Mianowicie w Polsce borykamy się z różnymi rodzajami piractwa drogowego, jedno z tych, które bierze się z nadmiernej szybkości i braku poszanowania dla przepisów ograniczających owy proceder oraz drugie, które wypływa głównie z tego, iż wybryki u tego rodzaju ‘’piratów’’ są mało, kiedy karane z racji na małą szkodliwość społeczną czynów, których się dopuszczają. Jak wielu z was się już domyśla, za tym określeniem ukryłem kwestie dotyczące rowerzystów, których bezmyślność niekiedy granicząca z brawurą jest również przyczyną wielu niebezpiecznych sytuacji na drogach. Całe wyliczanie należałoby rozpocząć od jazdy rowerami po pasach dla pieszych, nadmiernej prędkości w miejscach często uczęszczanych przez dzieci czy matki z wózkami, na których wymusza się pierwszeństwo na drodze dalej chodnikiem zwanym, a na jeżdżeniu po drogach gdzie widnieje zakaz poruszania rowerów oraz jest zrobiona piękna wyasfaltowana ścieżka rowerowa tuż obok kończąc ( niedawno w wawie powstały piękne ścieżki rowerowe w alejach ujazdowskich. Wyasfaltowane z pięknymi zjazdami z chodników przy przekraczaniu ulicy..Nic tylko jeździć.. a co robią nasi wspaniali cykliści.. Zapieprzają środkiem ulicy ze słuchawkami na uszach, a w chwili, gdy chce się ich wyprzedzić.. To wpieprzają się na środek dwu pasmówki i ani jeden ani drugi pas nie może ich minąć... !!!! ). Problemów z rowerzystami jest jeszcze kilka, po pierwsze większość z nich nie posiada ubezpieczenia OC i w chwili dokonania uszkodzeń musimy występować z powództwem cywilno prawnym w celu z windykowania delikwenta. Inną bajką jest zidentyfikowanie sprawcy...o tuż, jeśli rowerzysta XYZ ucieknie z miejsca wypadku jest nie do zindentyfikowania chociażby dla tego, iż nie ma żadnych oznaczeń klasyfikujących go, w jakiej kolwiek państwowej ewidencji tego typu ‘’pojazdów’’. Kolejną bolączką związaną z tą grupą jest brak konieczności posiadania stosownych uprawnieni do kierowania bicyklem, a co zdaniem większości zwalnia ich od znajomości i przestrzegania, jakich kolwiek przepisów. Z racji, iż tego rodzaju tematy są mniej popularne medialnie, to i nawet służby mundurowe bardziej niż w stosunku do motocyklistów czy kierowców samochodów osobowych odpuściły sobie egzekwowanie praw. W końcu jak rowerzysta spowoduje wypadek to jest mniej osób śmiertelnych, mniej groźnych obrażeń i jest mniejsze widowisko..bo nic tak ‘’nie rajcuje’’ wszystkich jak widowiskowy przelot motocyklisty przez kierownice czy pogięta blacha samochodów. Osobiście wkurza mnie taka sytuacja, bowiem są oni takim samy, jak nie większym zagrożeniem dla pozostałych uczestników ruchu drogowego.

Natomiast jeśli chodzi o manewry na drodze, które ww. grupa ‘’uprawia’’ to cóż z powodzeniem można je w liczyć w niektóre pozycje wymienione we wcześniejszych postach.

Awatar użytkownika
Falk
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 2611
Rejestracja: 25 kwie 2006, o 13:47
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Tam, gdzie żyją Forfitery
Kontakt:

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Falk »

Z tym różnie bywa. Sam jadę rowerem przez zebrę, bo przepis zakłądający obowiązek przeprowadzania roweru to jakiś absurd pochodzący z czasów, gdy najpopularniejsze były damki i składaki. Zsiadanie z roweru górskiego jest nie dość, że niewygodne, to jeszcze groźne, bo trzeba wywijać piruety nogą. Przepisy ten porównałbym do obowiązku wyłączania silnika na czerwonym świetle.

Ścieżki rowerowe to fajna rzecz, ale też wiele miast ma pod tym względem co najmniej oryginalne pomysły. Przykład krakowski: do sądu nie można ode mnie dojechać rowerem, bo... ścieżki w Krakowie są jednokierunkowe. Z sądu - proszę bardzo, jak cię mogę. Do sądu: albo chodnik, albo ulica.

Inną sprawą jest nierepsektowanie przez pieszych ścieżek rowerowych i traktowanie ich jak taki czerwony chodnik. A ja mam, niestety, za dobre serduszko, żeby na jednego z drugim z premedytacją najechać... :(
Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej.

J. Piłsudski

Karll

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Karll »

Z tym różnie bywa. Sam jadę rowerem przez zebrę, bo przepis zakładający obowiązku przeprowadzania roweru to jakiś absurd pochodzący z czasów, gdy najpopularniejsze były damki i składaki. Zsiadanie z roweru górskiego jest nie dość, że niewygodne, to jeszcze groźne, bo trzeba wywijać piruety nogą. Przepisy ten porównałbym do obowiązku wyłączania silnika na czerwonym świetle.

W tej kwestii nie do końca się z tobą zgodzę. O ile piruet oczywiście może być niebezpieczny, to o tyle najechanie na pieszego nie jest mniej groźne. Czy nigdy nie obawiałeś się tego, że unikając najazdu na jednego pieszego możesz potracić Np. matkę z małym dzieckiem? Co do wyłączania silnika.. To, to ponoć zmniejsza spalanie.. Więc coś w tym jest ;)
Jednakże nie zmienia to faktu, że jest to łamanie powszechnie obowiązujących przepisów, a przy naszej kulturze prawnej pozostawia to wiele do życzenia.

Ogólnie rowerzyści nie respektują przepisów i bardzo często bezkarnie niszczą cudze mienie, a to tylko dla tego, że nie uda się nam przypisać winy do zarzucanego im czynu. (Przykładem jest kazus z uszkodzeniem lusterka w mojej maździe, które zostało ułamane na moich oczach przez jadącego rowerzystę. Oczywiście rowerzysta uciekł, a ja zostałem z dodatkowym wypadkiem, bowiem ni jak nie dało się zidentyfikować właściciela owego roweru)

Moim zdaniem rowery, tak jak motory czy samochody powinny być znakowane i wpisywane do ogólnokrajowej ewidencji tego rodzaju pojazdów. To samo tyczy się egzaminowania tego typu ‘’kierowców’’. (W zasadzie nikt im nie broni poruszania się po drogach, jednak zmniejszenie anonimowości za pomocą znakowania oraz konieczność uzyskiwania stosownych uprawnień do poruszania się drogami innymi niż ścieżki rowerowe skróciłaby proceder, jakim jest nagminne łamanie przez nich wszystkich możliwych przepisów zawartych w kodeksie drogowym oraz problematykę ponoszenia odpowiedzialności za tego typu ‘’niesubordynację’’)

Awatar użytkownika
Falk
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 2611
Rejestracja: 25 kwie 2006, o 13:47
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Tam, gdzie żyją Forfitery
Kontakt:

Re: "Jak jedziesz, baranie!"

Post autor: Falk »

Karll pisze:
Z tym różnie bywa. Sam jadę rowerem przez zebrę, bo przepis zakładający obowiązku przeprowadzania roweru to jakiś absurd pochodzący z czasów, gdy najpopularniejsze były damki i składaki. Zsiadanie z roweru górskiego jest nie dość, że niewygodne, to jeszcze groźne, bo trzeba wywijać piruety nogą. Przepisy ten porównałbym do obowiązku wyłączania silnika na czerwonym świetle.

W tej kwestii nie do końca się z tobą zgodzę. O ile piruet oczywiście może być niebezpieczny, to o tyle najechanie na pieszego nie jest mniej groźne. Czy nigdy nie obawiałeś się tego, że unikając najazdu na jednego pieszego możesz potracić Np. matkę z małym dzieckiem? Co do wyłączania silnika.. To, to ponoć zmniejsza spalanie.. Więc coś w tym jest ;)
Jednakże nie zmienia to faktu, że jest to łamanie powszechnie obowiązujących przepisów, a przy naszej kulturze prawnej pozostawia to wiele do życzenia.
Jadę przez zebrę w takim tempie, że raczej na nikogo nie najadę. Por prostu się nie da.
A wyłączanie silnika ma sens, gdy stoi się powyżej minuty, o ile mi wiadomo.
Moim zdaniem rowery, tak jak motory czy samochody powinny być znakowane i wpisywane do ogólnokrajowej ewidencji tego rodzaju pojazdów. To samo tyczy się egzaminowania tego typu ‘’kierowców’’. (W zasadzie nikt im nie broni poruszania się po drogach, jednak zmniejszenie anonimowości za pomocą znakowania oraz konieczność uzyskiwania stosownych uprawnień do poruszania się drogami innymi niż ścieżki rowerowe skróciłaby proceder, jakim jest nagminne łamanie przez nich wszystkich możliwych przepisów zawartych w kodeksie drogowym oraz problematykę ponoszenia odpowiedzialności za tego typu ‘’niesubordynację’’)
System kart rowerowych to fikcja, a prawo jazdy kat. A i B kartę zastępuje, więc teoretycznie rowerzysta powinien znać przepisy. Rejestrowanie rowerów - pełna zgoda.

A z innej mańki - czy rower powinien jeździć na światłach przez całą dobę?
Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej.

J. Piłsudski

ODPOWIEDZ