Nie wiem,czy dobrze to zrozumiałem,ale jeżeli tak,to zastosowanie owego tlenu w tym przypadku byłoby bezsensowne..No,bo przecież tej krwi ubywa i ubywa,prawda? Więc taki człowiek (jeżeli jest w stanie oddychać) to zginie w tym samym czasie..Chyba,że chodziło Ci o to,by tlen w czystej postaci był wstrzykiwany nie do krwi,jeno do krwiobiegu. Chociaż nie wiem czy to też będzie możliwe. Nie studiuję medycyny,więc nie wiem dokładnie jak to jest,choć nie powiem ciekawi mnie to..Wysnuwam tylko przypuszczenia,więc proszę o jakieś sprostowanie,czy cuśMagnus pisze:Cytuj:
Mówiac prościej, chodzi o utrzymanie zdolności układu krwionośnego do przenoszenia tlenu do momentu, w którym pacjent trafi pod opiekę lekarzy.
Ja bym osobiście zaczął pracować nad czymś, co byłoby owym tlenem w czysten postaci, wstrzykiwanym do krwii, łączącym się z krwinkami, nasycając je krwią. Bo wydaje mi się, że tworzenie CAŁEJ sztucznej krwii to chyba za dużo jak na raz. Tzn wiecie, zacząłbym od czegoś, co jest od razu przyswajalne, ów tlen w czystej postaci, który automatycznie nasyca krwinki. Wg mnie mniejsze ryzyko odrzucenia. Oczywiście w odpowiedniej proporcji.
EDIT:
Ale temat sam w sobie jest bardzo ciekawy,gdyż kiedy taka sztuczna krew powstanie i przejdzie pomyślnie wszystkie testy i badania,to na pewno medycyna zrobi wielki krok do przodu..