No dobra, wygrałeś. Mam słabą silną wolę
- relatywizm moralny Vespera: zastanawiam się, jakby się na jego miejscu zachował ktoś nie-relatywny moralnie. Zapewne palnąłby sobie w łeb, chociaż, z kolei, samobójstwo to też czyn naganny i potępiany przez wiele religii. Tak czy inaczej, byłoby to pewne wyjście, ale książka skończyłaby się troszkę za szybko
- Nidor: ciiicho ciiicho ciiicho szaa... ;P
- przewidywalne zakończenie: no tak, zgadza się. Powiem więcej: ono się da przewidzieć już w momencie zakończenia „Nocarza”. Jasnym jest bowiem, że Vesper prędzej czy później wróci do macierzystej jednostki. Głupio by było, gdyby tak został u Renegatów na zawsze albo umarł w połowie drugiego tomu i akcję przejąłby ktoś inny. A zatem: musiał wrócić, bez dwóch zdań. Czy jednak jest to spoiler, który (z definicji) psuje radość z czytania książki? Zakładałam, że bywają sytuacje, w których wiemy, jak historia się skończy, ale i tak nie to jest najważniejsze. Wybaczcie ambitne porównanie, ale czy czytając „Władcę Pierścieni” bierzemy pod uwagę opcję zakończenia opowieści w ten sposób, że Frodo daje ciała, Pierścień wpada na zawsze w ręce Saurona i w ostatniej scenie oglądamy wszystkich bohaterów pieczonych na powolnym ogniu? I koniec i kropka, Śródziemie spowijają Ciemności? Wiadomo przecież, że zawzięty kurdupel dopnie swego i tylko chcemy wiedzieć, jakim sposobem. Bo przecież „dobrzy” zawsze wygrywają...
A propos, czy ktoś może mi powiedzieć, kto powinien wygrać w „Nikcie”? Którzy są „dobrzy” a którzy „źli”? Tak, żebym miała jasność w temacie, co jest spoilerem a co nie. I czego należy się trzymać, żeby „dobrzy” wygrali, obowiązkowo