Przeczytawszy...

no i nastał koniec...
Serika
--------
--------
Posty: 8
Rejestracja: 5 lis 2008, o 23:56
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Warszawa

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Serika »

Dobra, Serik miał się nie rejestrować, ale nie wytrzymał jakoś... W związku z czym pisze zombiacką (na razie) relację z czytania Nikta.

Nikta nabyłam sobie w trójpaku (ostatnim, oddzielnie już w ogóle nie było) w niedzielę wieczorem - miało być w listopadzie, nic o 31 października nie wiedziałam. Dotarłam do domu jakoś strasznie późno, zaczęłam... I następnego dnia w pracy byłam bardzo, bardzo niewyspana, ale za to bardzo, bardzo uchachana (to nie miało być po polsku, po prostu nie ma lepszego słowa na określenie mojego stanu :D)

A teraz będą spoilery. Na czarno, o.

...taki bezwstydny happy end to była absolutnie ostatnia rzecz, jakiej się spodziewałam! Sądząc po opisie książki byłam psychicznie przygotowana na całą tonę traum (dobra, to akurat dostałam) i morze depresji wylewające się czarnymi strumieniami spomiędzy kartek. A tymczasem nie wiem, jak inni, ale ja pomimo tych wszystkich nieszczęść dotykających bohaterów książkę jako całość odebrałam jako niesamowicie optymistyczną. Może dlatego, że przez tyle miesięcy się zastanawiałam, 1. jakim cudem ten nieszczęsny Vespi może to przeżyć, bo pewnie nie przeżyje albo przeżyje jako człowiek 2. jak do licha wygląda ta tragiczna przeszłość Ultora, którą czuję wszystkimi swoimi dodatkowymi zmysłami - i jak bardzo mu się na koniec oberwie, 3. ile będzie trupów i dlaczego "przeżywalność poniżej 50%"? To się przecież nie może dobrze skończyć, a ja tu siedzę i się martwię, bo tak już mam, jak polubię jakieś postacie :D
Powiem szczerze - wszelkie próby obiektywnej oceny sytuacji podpowiadają mi, że zakończenie po prostu nie pasuje. Jak już ktoś napisał - jakieś takie zbyt banalne. Wata cukrowa i landrynki, aż zęby bolą, bardziej by się dało chyba tylko wtedy, jakby ktoś obie panie wampirzyce sklonował, żeby ich nie brakowało dla adoratorów. Ale wiecie co? Mam obiektywne względy w nosie, "Nikt" mi podbił poziom endorfin poza skalę (i póki co go tam trzyma), i to się liczy! :> Naprawdę, dla mnie bomba.

Bardziej przerażające jest to, że cały czas miałam wrażenie, że ktoś napisał książkę dla mnie. Osobiście. Jestem małą sadystką i absolutnie uwielbiam porządnie udręczone postacie, bo mi się instynkty opiekuńcze włączają ("i będę je tulić i nikooooomu ich nie oddam!"), ale co za dużo to nie zdrowo, w którymś momencie trzeba je porządnie wygłaskać po główkach. Odniosłam nieodparte wrażenie, że autorka po prostu lubi swoje postacie - wszystkie, tak po prostu - i chwała jej za to wielka. Bo ja też lubię.

Z wielkich plusów:
- Nex w duecie ze Strixem dyskutujący o tym, jak to trzeba dobrze więźniów pilnować rozłożyli mnie na łopatki. Uwielbiam obu panów, kropka. Nawet, jeśli jeden z nich nadal nie ma trąbki... (bezwzględnie powinien dostać na urodziny! Fanfik, anyone?)
- Ukryty był bezbłędny i prawie dokładnie taki, jakiego sobie wyobrażałam. A nie podejrzewałam, że się pojawi...
- Kh... kh.. Echis... kh.. Dobra, zaczęłam typa szanować. O dziwo.
- Vespi nie ma czasu na dołowanie się w kąciku, bo trzeba ruszyć tyłek i działać - zdecydowanie dobrze mu to robi. Zwłaszcza, że jak ma czas, to chwilę później nie ma czasu i skutecznie mu się "tryb emo" wyłącza. Natomiast miłą odmianą było to, że dla urozmaicenia to nie on miał w tej książce najbardziej przerąbane...
- ... a Ultor był rozczulający. Oczywiście lepiej tego Lordowi Wojownikowi nie powtarzać, bo jeszcze by się załamał do reszty, ale naprawdę - straszne biedactwo, zapędzone w kozi ruch i rzucające wszystko na jedną kartę. Ja, przykładna mała sadystka, na dokładnie coś takiego czekałam :>
Przy tym nie zgadzam się z opiniami powyżej, że daje ciała. Przede wszystkim - zaskoczyło mnie, że naprawdę wierzy w Sprawę, spodziewałam się raczej, że ma jakąś dobrze ukrytą dodatkową motywację (daru nie liczę, a jeśli dobrze zrozumiałam... rany, ale musiał mieć przerąbane). W sumie po tym, jak został Lordem, miał dwie opcje - albo grzecznie słuchać się Ukrytego i budować "nowy, lepszy świat", albo się nie słuchać i popełnić seppuku tępą kataną. Wybrał opcję numer trzy - zadziałać na wariata i liczyć na cud, a nuż się uda. A że nie do końca o Vespera chodziło... No cóż, w momencie, gdy wkurzony Vespi wygarnia Ukrytemu, co o nim myśli, mimo wszystko staje w jego obronie, chociaż to z pewnością nie powinno podnieść jego notowań u Lorda Latensa. Nieco zbyt samobójcze jak na "tylko przykrywkę", podejrzewam, że Vesper to po prostu był jeszcze jeden ważny powód.

A z drobiazgów na plus: mało Aranei, której do końca nie udało mi się polubić. Ja nie wiem, co ci wszyscy faceci w niej widzieli, obstawiałabym, że się co godzinę cichcem jakimiś feromonami pryskała. W sumie jako zalewająca się łzami dekoracja ujdzie...

Oraz z drobiazgów na minus: założę się o każdą sumę, że najważniejszy książkowy trup był typowany na podstawie ankiety na najbardziej lubianą postać. BUUUUU!!! Się nie robi takich rzeczy, mało było Alexa? T_T


To ja może pójdę się zakneblować, bo ja tak długo mogę... ^^"
Iiiiiiik! Kim jest Pan Teon i dlaczego jest na mnie wściekły? X_x

Awatar użytkownika
Zamoyski
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 564
Rejestracja: 26 paź 2008, o 00:46
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Zamoyski »

Eeetam, przesadzacie. :) Uważam że zakończyło się bardzo dobrze. To nie jest dramat do chlastania się żeby wszyscy zginęli w męczarniach ani komedia romantyczna żeby wszyscy żyli długo i szczęśliwie i się kochali.
Tak jak się skończyło moim zdaniem jest dobrze, bo jest po środku. Nie czarno czy biało ale szaro-buro, jak w życiu. Każdy coś zyskał, każdy coś stracił prędzej czy później napotkawszy konsekwencje podjętych decyzji.
Co do Vespera to bardzo dobrze określiła go Icta - chory na nadodpowiedzialność. No ale jeżeli ma się możliwość zrobienia czegoś żeby naprawić sytuację, pomóc komuś, jak można odwrócić się i odejść myśląc tylko o sobie i swoim szczęściu? ;)
Tata! Tata! Biją renegata!!

Awatar użytkownika
Okrutna
--------
--------
Posty: 5
Rejestracja: 27 mar 2007, o 11:19
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Okrutna »

Eeetam, przesadzacie. :) Uważam że zakończyło się bardzo dobrze. To nie jest dramat do chlastania się żeby wszyscy zginęli w męczarniach ani komedia romantyczna żeby wszyscy żyli długo i szczęśliwie i się kochali.
Tak jak się skończyło moim zdaniem jest dobrze, bo jest po środku. Nie czarno czy biało ale szaro-buro, jak w życiu. Każdy coś zyskał, każdy coś stracił prędzej czy później napotkawszy konsekwencje podjętych decyzji.
Niom, i ja się w 100% zgadzam. Szala się przechyla bardziej w stronę słodkiego cukierka niż gorzkiej kawy, ale "watą z cukrem" i "landrynkami" bym tego nie nazwała. Z drugiej strony zaczynam zastanawiac się co tak mało trupów na końcu było... Spodziewałam się dużo większej ilości trumien. Czy to nie dziwne? Mniejsza o to. Mi też się zakończenie b. podobało (zresztą we wszystkich trzech tomach zakończenia były dla mnie zaskoczeniem i podnosiły mi adrenalinę).

Awatar użytkownika
Silmeth
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 496
Rejestracja: 10 cze 2008, o 19:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Silmeth »

A z drobiazgów na plus: mało Aranei, której do końca nie udało mi się polubić. Ja nie wiem, co ci wszyscy faceci w niej widzieli, obstawiałabym, że się co godzinę cichcem jakimiś feromonami pryskała. W sumie jako zalewająca się łzami dekoracja ujdzie...
Jako facet mam dokładnie takie samo zdanie o pani jenerał. W "Renegacie" mnie denerwowała. W "Nikcie" na całe szczęście nie zdążyła ;).
Jam po prostu jest librofil - antychómanista.

Давай за жизнь, давай брат до конца,
Давай за тех, кто с нами был тогда.
Давай за жизнь, будь проклята война,
Помянем тех, кто с нами был тогда.

Awatar użytkownika
Delein
Podpułkownik Nocarzy
Podpułkownik Nocarzy
Posty: 1801
Rejestracja: 18 lis 2007, o 19:31
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Poznań XIII
Kontakt:

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Delein »

Skonczylam. Za krotko.

Koncowka, Ukryty, powstanie nowego Rodu- po prostu sok! Czytajac zapomnialam o jedzeniu, dopiero teraz zafundowalam sobie grzanki..
Scena dialogu miedzy Nexem a Strixem októrej wspominała tu Serika powinna stać się kultowa :D

Nie, wiecie co, nie bede sie rozpisywac, jeszcze mi dzwieczy pod moja kopulka koncowka i wprowadzilam sie w dziwny klimat. Nadrobie, jak odzyskam siły :)

Chcialam napisac tylko - DZIĘKUJĘ.

+Even if the voices are not real, they have pretty good ideas.

|Pyrkon 2008||Polcon 2008|
|Falkon 2008||NIKTowa|
|Pyrkon 2009||Manewry IV|
|Ava V||Polcon 2009|
|Falkon 2009||Closterkeller|
|Pyrkon 2010||Tricon 2010|
|Falkon 2010| |Pyrkon 2011|

Awatar użytkownika
Sophia
Podporucznik Nocarzy
Podporucznik Nocarzy
Posty: 90
Rejestracja: 2 wrz 2008, o 16:17
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Lublin Nad

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Sophia »

Po książkę poleciałam od razu po pracy w piątek. Do czytania zasiadłam w sobotę bladym świtem. Skończyłam w trybie ekspresowym.
Przyznać musze że zaskoczyła mnie nieco skrótowość powieści. W tym przypadku spodziewałabym się jednak nieco grubszej księgi.
Akcja leciała szybko, na łeb, na szyję, czasami wręcz bez chwili odpoczynku. No dobra, czepiam się. Może jestem uzależniona od powieści w stylu „Władcy pierścieni”.

Padły na forum zarzuty, że książka ma zbyt optymistyczne zakończenie. Ja owszem, lubię Hamleta (i te klimaty w ogóle), ale jakoś nie miałabym ochoty czytać opisów porządnej, soczystej jatki, w której wszyscy giną jak jeden mąż. Ilość trupów wszelakich, występujących na kartach powieści, wydaje mi się zupełnie wystarczająca. Aczkolwiek żal wielki Okruszka. Tak słodka kruszyna, dlaczego musiał zginąć?!

Sam Vesper zachował się natomiast jak typowy facet. Jak przyszło co do czego to oczywiście postawił na władzę, a panna poszła w odstawkę. No typowe! Sama nominacja na lorda jakoś mnie nie zdziwiła. Wydawało się to świetnie wpisane w konwencję powieści. Ot taki sobie przypadkowy człowieczek wyrastający pod wpływem warunków zewnętrznych na zbawcę ludzkości (znaczy się wampirzości). Taki zwampirzony Neo. Niech mu będzie :)

Zakończenie powieści ślicznie otwarte. Idealne zaproszenie do napisania jakiegoś „Innanity”, czy czegoś takiego ;) Co zaś do zapewnień Magdy, o przejedzeniu tym tematem- wierzę w zupełności. Robota musiała być tytaniczna, ale jak mówi stare przysłowie: nigdy nie mów nigdy. No a czas zawsze robi swoje.
Kiedy człowiek zstępuje w przepaść, jego życie zawsze zyskuje jasno określony kierunek.

Awatar użytkownika
Zamoyski
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 564
Rejestracja: 26 paź 2008, o 00:46
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Zamoyski »

Sophia pisze:Sam Vesper zachował się natomiast jak typowy facet. Jak przyszło co do czego to oczywiście postawił na władzę, a panna poszła w odstawkę. No typowe!
To wcale nie o władzę chodziło a o odpowiedzialność! :wink: Rzekł bym że nawet się Vesper poświęcił bo zrezygnował ze szczęścia własnego na rzecz walki o szczęście ogółu. A dla Icty chciał jak najlepiej - wolał żeby żyła w spokoju z Echisem niż z wiecznie rozdartym Vesperem.
Tata! Tata! Biją renegata!!

Awatar użytkownika
Mcbet
Top secret
Top secret
Posty: 3235
Rejestracja: 11 lut 2007, o 20:44
Płeć: Mężczyzna

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Mcbet »

Co do śmierci Okruszka to fakt kawal zajefanego bohatera w nim byl. Dobry zolnierz jeszcze lepszy przyjaciel ot osoba, z ktora praktycznie kazdy by sie chcial w jakims tam stopniu utozsamic a juz na bank miec takiego przyjaciela. I wlasnie dlatego jego smierc chyba byla potrzebna, umierajac jako postac pokazal ( a wlasciwie Madzik pokazala) ze nikt nie jest niesmiertelny i ze nawet najmilsze, najsmieszniejsze i najbardziej lubiane osoby maja prawo zebrac kule. To nie jest film hollyludzki, ktory ma obowiazek konczyc sie haaapyyy endem. Tutaj sie ginie i to nie tylko super fajne i krysztalowe postacie jak Drobek ale i te zle i znienawidzone jak Alacer ( kurde nie lubie tego wampira jak jasna cholera ale nabralem do niego szacunku za to ze umial zginac za swoje przekonania i nie dla kogos ale dla siebie). Czy ja wiem czy nasz cykl konczy sie szczesliwie o to trzeba by bylo zapytac Icte i Echisa odnajdujac ich w Bieszczadach albo Ary i Ultora gdzies w Lodnynie a juz napewno Vespera, ktory zostal obarczony ciezarem i odpowiedzialnoscia ponad jego sily, ale w leb se nie strzeli kazdy chce zyc.

Jak cos mnie jescze natchnie to dopisze... ;)
stasus UnKnow
Si quisquam pro me mori non volat, mihi non dice quemadmodum debo vivere
By Qadesh: "renegackie ścierwo, zawzięte i złe"

Awatar użytkownika
Vorevol
Top secret
Top secret
Posty: 1123
Rejestracja: 6 cze 2007, o 17:17
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: B24
Kontakt:

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Vorevol »

BTW... Spotkałem kiedyś w Bieszczadach Ictę i Echisa... Tyle, że wtedy nie miałem pojęcia, kim oni są.
Dziś gdy wiem, ani mi w głowie zawracać im doopy ponownie.
Cedo Nulli

Awatar użytkownika
Qadesh
Główny logistyk
Główny logistyk
Posty: 3778
Rejestracja: 16 kwie 2007, o 14:55
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: kraków

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Qadesh »

a Vespiego ktoś widział?
Taki nijaki koleś z supermocami... Mógł się wypłakiwac nad szklanka czerwonego....

Awatar użytkownika
Gargulec
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 11
Rejestracja: 10 lis 2008, o 15:45
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Beyond the crystal mountain
Kontakt:

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Gargulec »

Przeczytawszy Nikta w godzin trzy, mogę powiedzieć jedno- naprawdę porządny kawał literatury. Elegancko zamyka wątki i ma (hurra!) happy-end. Więcej do radości nie trzeba. Szkoda tylko, że tak krótki był.

Poza tym: Witam wszystkich;P
I'm a soldier of fortune, I'm a dog of war
And we don't give a damn who the killing is for
It's the same old story with a different name
Death or glory, it's the killing game

Awatar użytkownika
Falka Valiarde
Major Renegatów
Major Renegatów
Posty: 1001
Rejestracja: 1 kwie 2006, o 20:34
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Falka Valiarde »

Kupiłam książeczkę w piątek jak się tylko pokazała, przeczytałam w sobotę (w domu 3 osoby były w kolejce, ja się wcisnęłam jako druga ;P) I tak jak usiadłam i zaczęłam tak w międzyczasie poszłam się tylko wykąpać i książka się skończyła...

Ogólnie super, ale ...
No właśnie ale zawsze są jak dla mnie było to faktyczne zakończenie serii, nie były otwierane nowe wątki i może to mnie tak dobija, że to już koniec... Ja się przywiązuje do bohaterów... Zakładam, że cała serie przeczytam jeszcze zapewne nie raz, tak od deski do deski ^.^

A teraz na czarno...

Tak jak już została wspomniana dyskusja Nexa ze Strixem jak to należy pilnować, po prostu mnie rozwaliła na prawdę płakałam ze śmiechu :D

Następnie też już było wspominane... Okruszek szkoda go strasznie było, cały czas tliła się we mnie iskierka nadziei, że jednak go uratują...

To co mnie najbardziej rozwaliło? To przecież Nasz ulubiony rekrut i jego teksty :D Po prostu miodzio :D Jak stwierdził, że on to jednak chce do renegatów. Albo jak renegaci "bronili go" przed Alacerem. Na prawdę płakałam ze śmiechu po raz kolejny :D

A co by tak kolorowo nie było... Ukryty mnie po prostu wkurzał... Te zmiany postaci... Jakoś tak, nie pasowało mi...


A na koniec już dodam... ja chcę więcej >.<
"Jeśli zamierzasz czytać dalej, pamiętaj proszę, że słowa mogą krwawić."

Awatar użytkownika
ExDeath
--------
--------
Posty: 3
Rejestracja: 11 lis 2008, o 19:53

Re: Przeczytawszy...

Post autor: ExDeath »

No cóż, ja jeden chyba nie podzielam tego waszego zachwytu. Owszem, książka mi się podobała, jednak uważam ją za najgorszą z serii. Mimo iż niespodziewany i oryginalny początek bardzo mnie zachęcił.

Będę życzliwy. Poniżej znajdują się SPOILERY! Nie chcesz, nie czytaj...

Któż bowiem spodziewał się po Vesperku, że rzuci się na swych braci niczym prawdziwy Renegat i straci szacunek do swego Lorda. Byłem zadowolony do momentu udania się przez naszego wampira po pomoc do renegatów. Wychodziło na to, że mimo iż zdradził obie strony mógł swobodnie między nimi negocjować i wybierać, po której ma teraz ochotę stanąć. WTF!?! Pomysł zjednoczenia sił i utworzenia zespołu nocarsko - renegackiego dodatkowo pogrążył te książkę. A już końcówka totalnie mnie zawiodła. Vesper zostaje Lordem, może pić każdą krew, a Ultor odzyskuje Aranee. Happy End rodem z komedii romantycznych (no, prawie ;p).

Koniec SPOILERÓW możesz czytać...

Ogólnie książka wypada nie najgorzej, jednak strasznie mnie zawiodła.
Madzik, nie popisałaś się...

Awatar użytkownika
Gargulec
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 11
Rejestracja: 10 lis 2008, o 15:45
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Beyond the crystal mountain
Kontakt:

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Gargulec »

Wiedziałem! Wiedziałem, że happy end się nie spodoba! Dobra, szczerze mówiąc, to sad endów mamy tak od groma, właściwie to każdy szanujący się pisarz kończy swoje dzieło (a każdy reżyser film) sceną, w której główny bohater

a)ginie
b)ginie, uprzednio straciwszy wszystkich kompanów
c)traci sens życia i odstrzeliwuje sobie łeb
d, wersja optymistyczna)ginie, jego śmierć przynosi trochę dobra (poświęca się dla sprawy)

Trochę pewnie przesadziłem, ale jakoś żal by człowiekowi było, gdyby ulubionych bhaterów na koniec coś zjadło. Happy end mają swój urok i chyba nie ujmują dziełu jakości.
I'm a soldier of fortune, I'm a dog of war
And we don't give a damn who the killing is for
It's the same old story with a different name
Death or glory, it's the killing game

Awatar użytkownika
Zamoyski
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 564
Rejestracja: 26 paź 2008, o 00:46
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Przeczytawszy...

Post autor: Zamoyski »

Jak już pisałem nie uważam zakończenia za happy end, raczej coś po środku.
ExDeath: Nie zapominaj że Vesper na końcu nie skakał z radości. Stracił paru kumpli, stracił dziewczynę, stracił szansę na święty spokój i wziął na siebie ogromną odpowiedzialność związaną z nowym stanowiskiem.
Tata! Tata! Biją renegata!!

ODPOWIEDZ