Mysz258 pisze:(ciach)
No dobrze, masz rację. Jeżeli faktycznie Dexter tak to odebrał jak Ty, to przepraszam. Niestety tutaj wchodzi nieco moje, nazwijmy to "zboczenie zawodowe".
Owszem, "bronią ręczną" (tj. bronią indywidualną) da się uszkodzić czy nawet zniszczyć czołg podstawowy, bowiem do tej grupy zaliczają się (najczęściej jednorazowe) granatniki przeciwpancerne czy też inne rodzaje broni - jak ręczne granaty przeciwpancerne (po dziś dzień niektóre biedne armie mają w swoich arsenałach RPG-43).
Natomiast w rzeczywistości jest to dla piechoty
broń ostatniej szansy, kiedy już wszystkie inne środki przeciwpancerne na poziomie kompanii czy batalionu zawiodą. Traktowanie jej jako środka, który jest skuteczny i po trafieniu natychmiast eliminuje pojazd jest błędne. W Czeczenii czy też w Gruzji najczęściej czołgi były niszczone czy uszkadzane wielokrotnymi trafieniami z RPG-7 (inna rzecz, że nikt nie stosuje do niej nowoczesnej amunicji, a - w 95% przypadków - stare granaty PG-7) czy też jednorazowych granatników przeciwpancernych (RPG-18, gruzińskie M72A3 etc.).
Wizja, że Abrams wytrzymuje jedynie ogień małokalibrowy i odłamki, natomiast natychmiast ulega bojownikowi z RPG-7 jest cóż, dosyć naciągana. Może się tak zdarzyć, jeżeli strzelcowi się uda dobrze trafić, w newralgiczny punkt, ale jest to bardzo, bardzo rzadkie.
Ja się na czołgach, wozach bojowych czy innych duperelach nie znam, ale czy nie jest przypadkiem tak, że by unieruchomić czołg, a co za tym idzie wyłączyć go z pola walki wystarczy zniszczyć gąsienicę?
Owszem, można. Tyle tylko, że na polu walki, w sytuacji, gdy czołgi współdziałają z piechotą, jest to bardzo, ale to bardzo trudne. Na filmach ładnie wygląda, w rzeczywistości szanse masz wyjątkowo marne. Zastanów się jak duży cel stanowi gąsienica z pięćdziesięciu, stu czy stu pięćdziesięciu metrów.
Czemu wiec nie przypieprzyć z ręcznej wyrzutni rakiet w bok i nie rozerwać gąsienicy?
Bowiem, po pierwsze, musisz mieć takie stanowisko, abyś miał widok na czołg z boku, po drugie, był w odpowiedniej odległości, abyś w ogóle w gąsienicę trafił, a przypomnę, że one są osłaniane a to płytami pancernymi, a to innego rodzaju fartuchami, po trzecie, czołg się przemieszcza, a gąsienica jest niewielkim celem, po piąte, Twój granatnik przeciwpancerny musi być szczególnie celny, a większość jednorazówek ma szczątkowe przyrządy celownicze (w przypadku RPG-7 jest nieco lepiej i celownik jest dosyć dobry, ale tutaj dochodzą ograniczenia dotyczące niewielkiej prędkości samego pocisku i jego wrażliwości na wiatr boczny).
Oczywiście rosną ze wzrostem liczby żołnierzy z takimi środkami przeciwpancernymi i tak na przykład Czeczeni czy też bojownicy z Iraku polują czy polowali na czołgi, strzelając do nich z wielu stron na raz dużą liczbą granatników. Tutaj prawdopodobieństwo trafienia, a następnie rzeczywistego uszkodzenia pojazdu wzrasta - bo widzisz, nawet jak pocisk celnie uderzy, to jeszcze nie masz żadnej gwarancji, że czołg zostanie wyeliminowany. Znane są przypadki rosyjskich pojazdów, które wyszły na własnych siłach z zasadzek po trafieniu... 18 granatami przeciwpancernymi PG-7 wystrzelonymi z RPG-7.
Czołgi to twarde bestie, tak zostały skonstruowane. I naprawdę trzeba o tym pamiętać, nawet widząc wypalonego Abramsa w Iraku, bo często się zdarza, że ogień podłożyła uciekająca załoga, albo po prostu wysadzono go w powietrze, bo w danej chwili nie było możliwości jego ewakuacji, czasami nawet po lekkim uszkodzeniu trakcji.
Innymi słowy, lepiej jest jednak zagrać w jakąś loterię niż próbować w ten sposób tworzyć skuteczny środek do zwalczania czołgów. Masz większe szanse trafienia.
Cała odporność czołgu wtedy zdaje się na nic, bowiem jest unieruchomiony i można do niego strzelać jak do kaczek.
Bardzo, ale to bardzo filmowa wizja świata