Quiz Książkowy
- X-76
- Top secret
- Posty: 3174
- Rejestracja: 23 lut 2006, o 20:25
- Płeć: Mężczyzna
- Lokalizacja: znikąd
- Kontakt:
IKS czytał , w SF chyba i zapamiętał
No a teraz zagadka
Rzeczywiście, zdążała ku nim grupka ludzi. Odziani w znoszone, podróżne stroje, przedstawiali sobą widok nader pospolity. Najprawdopodobniej byli to zwykli chłopi. Na ich czele kroczył dumnie młody człowiek, ubrany bardzo krzykliwie i kolorowo. Przed sobą dzierżył oburącz starą, mocno sfatygowaną gitarę.
– Czy do tych oto wrót ślad wiedzie mej miłości? – zakrzyknął, gdy tylko wraz z orszakiem zbliżyli się do Wieży. – Po drżeniu mego serca poznaję, że tak jest w istocie. O, ukochana! – zahuczał jeszcze głośniej. – Pójdźże w me ramiona!
Przełożył gitarę, lewą ręką chwycił gryf, układając palce w niezdarny akord. Prawą ręką szarpnął za struny zapamiętale. Instrument wydał z siebie przeraźliwy, ochrypły dźwięk.
– A wszyystko te czaarne ooooczyyy…
No a teraz zagadka
Rzeczywiście, zdążała ku nim grupka ludzi. Odziani w znoszone, podróżne stroje, przedstawiali sobą widok nader pospolity. Najprawdopodobniej byli to zwykli chłopi. Na ich czele kroczył dumnie młody człowiek, ubrany bardzo krzykliwie i kolorowo. Przed sobą dzierżył oburącz starą, mocno sfatygowaną gitarę.
– Czy do tych oto wrót ślad wiedzie mej miłości? – zakrzyknął, gdy tylko wraz z orszakiem zbliżyli się do Wieży. – Po drżeniu mego serca poznaję, że tak jest w istocie. O, ukochana! – zahuczał jeszcze głośniej. – Pójdźże w me ramiona!
Przełożył gitarę, lewą ręką chwycił gryf, układając palce w niezdarny akord. Prawą ręką szarpnął za struny zapamiętale. Instrument wydał z siebie przeraźliwy, ochrypły dźwięk.
– A wszyystko te czaarne ooooczyyy…
▂ ▃ ▄ ▆ ▇ Cybernetyczny Bóg Chaosu Wersja: X-76 "Piromedyk" ▇ ▆ ▄ ▃ ▂
"Pierdolnięty chaos! Mikstura wybuchowa" by Delein
"IKS to chodzący chaos. Jak kiedyś będzie koniec świata to na pewno go zatrudnią" by Dante
"Pierdolnięty chaos! Mikstura wybuchowa" by Delein
"IKS to chodzący chaos. Jak kiedyś będzie koniec świata to na pewno go zatrudnią" by Dante
Myślałem o tym ogromnym mieście, z którego dzisiaj pozostały prawie tylko same ruiny i uparta wola życia; o tym mieście, w którym można by przejechać dziesięć, dwadzieścia i trzydzieści kolejnych ulic i nie zobaczyć nic oprócz pokruszonych cegieł, kilku kominów i kilkudziesięciu kas pancernych, które runęły przebijając podłogi palących się domów. Mieszkańcy, których liczba postawiła niegdyś (miasto) na trzecim miejscu wśród największych miast na świcie, przenieśli się na prowincję albo wyprowadzili do niewielu ocalałych budynków, gdzie gnieżdżą się po 3-4 rodziny w jednym pokoju.
Niezliczone tysiące ludzi pobudowały sobie baraki z zardzewiałej blachy lub zamieszkały na stacjach kolejowych i stacjach metro. Rankiem można zobaczyć smużki dymu nad czymś, co wygląda jak stos rupieci i żelastwa, a co w rzeczywistości jest mieszkaniem. Ludzie pracują nadal w nieprawdopodobnie zatłoczonych biurach i cisną się wokół małych piecyków dających odrobinę ciepła.
(Miasto) jest obecnie siedliskiem nędzy; każdy gwóźdź, każda szmatka, a nawet skórka mandarynki, ma cenę rynkową. Miseczka ryżu, trzy papierosy i cztery zapałki stanowią rację dzienną. Ludzie wybierają każde ziarenko ryżu ze swoich blaszanek, w których zabierają śniadanie - ziarenek tych jest za mało, aby je można było marnować. W dni słoneczne mężczyźni wychylają się z okien i starają zapalać papierosy za pomocą szkła powiększającego. Gdy nie ma innego wyboru, dobry i ten.
Podobnie jak wszędzie w (kraju), w (mieście) kwitnie nielegalny handel. W pobliżu stacji kolejowych, na spustoszonych przez bomby terenach działa czarny rynek; tysiące ludzi targują się o cuchnące ryby, o jabłka, ryż albo obtłuczone garnki.
Niezliczone tysiące ludzi pobudowały sobie baraki z zardzewiałej blachy lub zamieszkały na stacjach kolejowych i stacjach metro. Rankiem można zobaczyć smużki dymu nad czymś, co wygląda jak stos rupieci i żelastwa, a co w rzeczywistości jest mieszkaniem. Ludzie pracują nadal w nieprawdopodobnie zatłoczonych biurach i cisną się wokół małych piecyków dających odrobinę ciepła.
(Miasto) jest obecnie siedliskiem nędzy; każdy gwóźdź, każda szmatka, a nawet skórka mandarynki, ma cenę rynkową. Miseczka ryżu, trzy papierosy i cztery zapałki stanowią rację dzienną. Ludzie wybierają każde ziarenko ryżu ze swoich blaszanek, w których zabierają śniadanie - ziarenek tych jest za mało, aby je można było marnować. W dni słoneczne mężczyźni wychylają się z okien i starają zapalać papierosy za pomocą szkła powiększającego. Gdy nie ma innego wyboru, dobry i ten.
Podobnie jak wszędzie w (kraju), w (mieście) kwitnie nielegalny handel. W pobliżu stacji kolejowych, na spustoszonych przez bomby terenach działa czarny rynek; tysiące ludzi targują się o cuchnące ryby, o jabłka, ryż albo obtłuczone garnki.
Niezwykle ważne jest, aby codzienna twoja postawa stała się postawą żołnierza,
a postawa żołnierza - postawą na co dzień.
(Miyamoto Musashi, Księga Pięciu Kręgów)
In the warzone marines shit tactically.
(Ray w "Generation Kill")
a postawa żołnierza - postawą na co dzień.
(Miyamoto Musashi, Księga Pięciu Kręgów)
In the warzone marines shit tactically.
(Ray w "Generation Kill")
Jako że nikt nie zgadł, ani wręcz nie miał konceptu, co to być może (a tydzień już minął) zdradzam, że powyższy cytat pochodzi z książki Jolanty Tubilewicz "Japonia zmienna czy niezmienna". Fragment ten zarazem jest cytatem z dzienników Marka Gaina z 21 grudnia 1945. Miasto to Tokio, a państwo Japonia.
Jeszcze jeden cytat z Tubilewicz:
I co z tego? Wywołany wzruszeniem ucisk serca mija bez śladu, łzy zachwytu obsychają natychmiast, a zaciśnięte z emocji dłonie otwierają się po chwili, by zająć się codziennością. I żaden świadomy wysiłek nie jest w stanie przywołać tych czysto fizycznych symptomów, nawet jeżeli wierna pamięć podsunie przed oczy pożądany krajobraz czy przedmiot. Widzi się wtedy coś dwuwymiarowego - jak fotografia lub film. Jest to zapewne ładne, może nawet piękne, ale nie budzi już wzruszenia. Może fotografia zblakła, może film rozwija się w zwolnionym tempie? A może wzruszenie - takie prawdziwe, dojmujące - jest wynikiem wielu różnorodnych czynników? Ten sam krajobraz lub przedmiot nie zawsze przynosi takie same odczucia.
A skoro nikt nie zgadł, pozwolę sobie umieścić jeszcze cztery cytaty (wszystkie z jednej książki) - tym razem może ktoś zgadnie, bo autor jest o wiele bardziej znany:
Jeszcze jeden cytat z Tubilewicz:
I co z tego? Wywołany wzruszeniem ucisk serca mija bez śladu, łzy zachwytu obsychają natychmiast, a zaciśnięte z emocji dłonie otwierają się po chwili, by zająć się codziennością. I żaden świadomy wysiłek nie jest w stanie przywołać tych czysto fizycznych symptomów, nawet jeżeli wierna pamięć podsunie przed oczy pożądany krajobraz czy przedmiot. Widzi się wtedy coś dwuwymiarowego - jak fotografia lub film. Jest to zapewne ładne, może nawet piękne, ale nie budzi już wzruszenia. Może fotografia zblakła, może film rozwija się w zwolnionym tempie? A może wzruszenie - takie prawdziwe, dojmujące - jest wynikiem wielu różnorodnych czynników? Ten sam krajobraz lub przedmiot nie zawsze przynosi takie same odczucia.
A skoro nikt nie zgadł, pozwolę sobie umieścić jeszcze cztery cytaty (wszystkie z jednej książki) - tym razem może ktoś zgadnie, bo autor jest o wiele bardziej znany:
Żyjesz tym, co powierzchowne. Czasem robisz wrażenie głębokiego, ale bierze się to stąd, że wykorzystujesz wiele powierzchni, składając z nich pozorną bryłę - która nie potrzebowałaby nóg do stania, gdyby naprawdę była bryłą.
Należę do zagubionego pokolenia i odnajduję się dopiero, kiedy towarzyszę samotności innych, podobnych do mnie.
Gdy ktoś pisze doktorat z syfilisu, w końcu zaczyna kochać nawet krętki blade.
Który to z waszych filozofów, pisząc o czarnych kotach i koralowych rogach, powiedział, że "to nieprawda, ale wierzę"? Otóż ja nie wierzę, ale to prawda.
Niezwykle ważne jest, aby codzienna twoja postawa stała się postawą żołnierza,
a postawa żołnierza - postawą na co dzień.
(Miyamoto Musashi, Księga Pięciu Kręgów)
In the warzone marines shit tactically.
(Ray w "Generation Kill")
a postawa żołnierza - postawą na co dzień.
(Miyamoto Musashi, Księga Pięciu Kręgów)
In the warzone marines shit tactically.
(Ray w "Generation Kill")
- Acerola
- Na misji...
- Posty: 980
- Rejestracja: 23 sie 2006, o 22:58
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: NEMO scit
- Kontakt:
Usiadł przed układanką, dołożył przypadkowy element, zamyślił się znowu. Przymknął oczy, a jego ręce zaczęły śmigać nad blatem, układał po omacku, a gdy spojrzał ponownie, brakowało tylko paru elementów. Nie ma cię, stary - szepnął do siebie - ludzie cię wymyślili.
*** stanął w kolejce. Miał przed sobą niemieckiego turystę we flejersie i spodniach z siłowni, studencika i starszego faceta wspartego na lasce. Temu spieszyło się najbardziej – przestępował z nogi na nogę, nadymał wargi i giął się w pół.
- Zawsze mówię, że gdyby każdy miał broń, najwięcej morderstw byłoby w publicznym sraczu – odezwał się student.
- Bardzo możliwe – burknął ***.
-No popatrz, przecież każdy życzy tu każdemu śmierci.
Z kabiny wymknął się zabiedzony gość i Niemiec zajął jego miejsce.
- Nieprawda – rzekł *** – co najwyżej ja tobie.
Rób na giełdzie, poznasz ludzi, mówili. *** miał wrażenie, że przychodzi do niego tylko jeden człowiek, raz duży, raz mały, raz kobieta, raz stary metal w spranej koszulce SAXON – jeden wyłazi z drugiego, dopada stoisko i kupując płytkę wciska nudną historię.
Wise men talk because they have something to say; fools, because they have to say something.
Blue skies!
Blue skies!
-
- Pan/Pani Domów Krwi
- Posty: 1580
- Rejestracja: 29 paź 2007, o 17:21
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: Śląsk.
a cóż to za fragment?
- A więc może odkręcić nogi? - spytał F***** - są wszak zbyteczne całkiem.
I rzeczywiście A********** nie uzywają nóg;są one pozostałością po starodawnych czasach, kiedy to jeszcze przodkowie ich bytowali na suszy. Lecz D******** dopiero teraz się rozgniewał:
- Ach, ty durniu żelazny! Czy nie wiedz o tym, że tylko nam, wysoko urodzonym, wolno mieć nogi?! Jak śmiesz pozbawiać mię tych insygniów szlachectwa!!
- Najpokorniej przepraszam Waszą Wielmożność... Ale co mogę w takim razie odkręcić?
Zrozumiał D*******, że tak sie opierająć nic nie uzyska. Burknął wiec:
- Rób, jak uważasz...
Zmierzył go F*****, postukał popukał i rzekł:
- Za pozwoleniem Waszej Wielmożności, mógłbym odkręcić głowę...
- Oszalałeś chyba! Jakże mogę zostać bez głowy? Czym będę myślał?
- Ach, to nic, panie! Czcigodny umysł Waszej Wielmożności wsadzę do brzucha - jest tam sporo miejsca...
- A więc może odkręcić nogi? - spytał F***** - są wszak zbyteczne całkiem.
I rzeczywiście A********** nie uzywają nóg;są one pozostałością po starodawnych czasach, kiedy to jeszcze przodkowie ich bytowali na suszy. Lecz D******** dopiero teraz się rozgniewał:
- Ach, ty durniu żelazny! Czy nie wiedz o tym, że tylko nam, wysoko urodzonym, wolno mieć nogi?! Jak śmiesz pozbawiać mię tych insygniów szlachectwa!!
- Najpokorniej przepraszam Waszą Wielmożność... Ale co mogę w takim razie odkręcić?
Zrozumiał D*******, że tak sie opierająć nic nie uzyska. Burknął wiec:
- Rób, jak uważasz...
Zmierzył go F*****, postukał popukał i rzekł:
- Za pozwoleniem Waszej Wielmożności, mógłbym odkręcić głowę...
- Oszalałeś chyba! Jakże mogę zostać bez głowy? Czym będę myślał?
- Ach, to nic, panie! Czcigodny umysł Waszej Wielmożności wsadzę do brzucha - jest tam sporo miejsca...
What do you mean, I ain't kind?
I'm just not your kind.
I'm just not your kind.