Jak się to zaczęło - Platoon

Magazyn staroci
Awatar użytkownika
Grey
--------
--------
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2010, o 14:24

Jak się to zaczęło - Platoon

Post autor: Grey »

Pomyślałem, że opowiem wam o czymś, co dla mnie jest bardzo ważne i być może przybliży wam 'moje zboczenie' czyli fascynację milsimami[*].

[*]milsim - MILitary SIMulation - gra, której celem jest odwzorowania części zależności występujących w konflikcie zbrojnym z naczelną zasadą, że 'wirtualna śmierć' gracza nie może być mało istotna. Stąd w obecnych milsimach zwykle stosuje się symulację ran, czerwoną taktykę oraz unika się odrodzeń, czyli respawnów. Większość milsimów odbywa się na sporym terenie i trwa pomiędzy 6h - 40 h non stop.[/size][/color]

Na dobre moja przygoda z ASG zaczęła się od tego... że poznałem pewnego byłego oficera US Army, Majora Rocco A. Spencera, który wyraził chęć szkolenia mnie i moich znajomych z taktyki US Army. Żeby było śmieszne 'poznałem' go w ciągu 2 tygodni... dwa razy z dwóch różnych źródeł.

Obrazek
Major Rocco A. Spencer

Major stwierdził, że sensowny byłby trening zorganizowany dla 15 osób, a ja wraz z kumplami to były aż... trzy. Oczywiście stwierdziłem, że nie ma problemu i natychmiast zwróciłem się do ludzi na forum warrior.pl (już zostało przeniesione pod inny adres), że organizuję szkolenie i potrzebuję 15 chętnych.

Zebrałem 14 osób plus ja, moim ówcześni kumple jakoś nigdy na szkolenia Majora nie trafili i odbył się pierwszy trening.

Po nim odezwało się mnóstwo chętnych i zorganizowałem kolejne szkolenie, tym razem bez Majora, ale z wiernym odwzorowaniem tego, co z nim robiliśmy. Niektórzy uczestnicy wystąpili w roli instruktorów. Może się to niektórym wydawać dziwne, szkolić już po jednym treningu, ale wyszło bardzo dobrze. Na drugie (tym razem darmowe bo prowadzone przez wolontariuszy) stawiło się, bagatela, 40 osób :)

Później szkolenia odbywały się w trybie 1 szkolenie prowadzone przez Majora, 2 przez wolontariuszy, powtórkowe. Po bodaj 4 treningach w tym cyklu powstała idea, aby jakoś to nazwać i tak powstał twór legenda w środowisku milsimowym - Platoon (lub Pluton, od czego później nasi przeciwnicy ukuli przezwisko Platfusów).

Po ok 2 miesiącach szkolenia zorganizowałem pierwszego na warriorze milsima (później się okazało, że podobne dwie gry były już zorganizowane w Błoniu przez paramilitarną grupę KNJ). Nazywało się to Patrol w sile plutonu i było bardzo proste w zamierzeniach. Ogólnie było to 17 godzin patrolu, wraz z nocowaniem w lesie, atak o poranku obozowiska rebeliantów, wezwanie ostrzału moździerzowego oraz wycofanie.
O tym jak niedoświadczeni byliśmy niech świadczy to, że przeciwnik podczas naszego odwrotu dwa razy otworzył ogień i wycofał się, raniąc nam jednego z dowódców zespołu, a my rozpętaliśmy piekło, dymy, granaty, niesamowita kanonada, w wyniku którego to piekła padło kilku rannych i zabitych. Emocje nas zjadły i walczyliśmy z duchami długo po tym, jak wróg odskoczył. Na koniec wezwaliśmy wirtualne helikoptery, zapakowaliśmy rannych i ogłosiliśmy koniec gry.
I jeszcze jedno - to była dla mnie impreza o najwyższej dawce emocji i miodu - a mam na koncie ze 25 milsimów, nie licząc strzelanek nie-milsimowych.

Szkoliliśmy się raz na 2 tygodnie, co drugi trening był 36 godzinny. Doszliśmy do poziomu, który do tej pory jest nieosiągalny przez inne znane mi grupy airsoftowe. Umieliśmy walczyć, organizować, skutecznie komunikować się na radio, nawigować (każdy jeden 'platfus'), byliśmy karni i przede wszystkim w szczytowym momencie było nas 60 osób (moment to był krótki i szybko liczba spadła do 35). Nie mniej o ile KNJ mają podobny poziom wyszkolenia, to połączeniem wyszkolenia i liczebności, a więc siłą ognia nikt nam nie dorównywał.

Pluton przetrwał rok. Składał się z małych grup tworzących federację, przy czym te małe grupy wciąż poza treningami całości ćwiczyły i się strzelały samodzielnie. W końcu różnice opinii i punktów widzenia sprawiły, że część decyzyjnych osób odeszła z Plutonu, co sprawiło, że grupa przeobraziła się w Ranger Unit, w którym Major nie był już tylko szkoleniowcem, ale Bogiem i Dowódcą. I RU szybko zaczęło topnieć, a ludzie tworzyć mniejsze grupy.

Dziś byłe platfusy wchodzą w skład ponad 10 teamów milsimowych na Mazowszu i wciąż czasami zbierają się, by wystawić na ciekawą imprezę dużą, dobrze zgraną i zorganizowaną ekipę. Rok temu obstawiliśmy jedną z dwóch stron podczas milsimia o nazwie 48h (nigdy tyle nie trwała, zwykle nie dociąga do 40h). Dzięki organizacji i zgraniu, a także technice (nasycenie wysokiej klasy noktowizorami) przeciwnik został rozgromiony (swoją drogą szkoda, bo nie ma nic tak niszczącego morale jak zbyt łatwe zwycięstwo, które sprawia, że zaczyna się samemu łamać wpojone, podstawowe zasady).
Najbliższą wspólną imprezą będzie zlot w Tomaszowie (jedzie 30 osób) oraz strzelanka scenariuszowa Border War w Czechach planowana na wrzesień (ponad 20 osób).

W Plutonie nauczyłem się nie tylko taktyki zielonej (CQB nigdy nie była w ogóle ćwiczona, a MOUT, czyli walka w terenie zurbanizowanym, nie była poważnie rozwijana) ale przede wszystkim pracy z ludźmi, którzy nic nie muszą i trzeba sprawić, aby chcieli oraz dowodzenia, bowiem cały czas byłem bądź dowódcą zespołu (4-5 osób) bądź drużyny (10-15 osób). Co ciekawe, na początku PLT dowodzenie było rotacyjne, aby każdy mógł spróbować i aby wyłonić tych, którym te funkcje pasują bardziej.
Może to zabrzmi dziwnie, ale przez rok stosunkowo rzadkich treningów w PLT nauczyłem się o wiele, wiele więcej niż przez rok Zasadniczej Służby Wojskowej, gdzie też byłem dowódcą drużyny w stopniu kaprala. I mówię tu zarówno o taktyce (w WP uczono mnie głównie szturmu na URRRRA wzorem wojsk radzieckich, strzelania z karabinu maszynowgo BWP-1, przygotowania obrony w sile drużyny w składzie plutonu oraz technicznych danych różnych sprzętów) jak i samym dowodzeniu (w wojsku po prostu się kaprala albo dziadka mają bać, ot cała filozofia).

Obecnie jeśli ktoś chciałby zakosztować tego klimatu (a mówię poważnie - WARTO) polecam organizowane przez Majora Spencera co jakiś czas Ranger School w okolicy Słupska (na farmie podobnej do B24). Najbliższy jest 18-22 sierpnia. Niestety nie jadę, bo w tym czasie mój zmiennik już zaklepał urlop.
http://weekend-warriors.pl/viewtopic.php?f=20&t=2562




Na koniec trochę odkopanych archiwalnych materiałów, które się odnoszą do plutonu

Wspominki stworzone po rozpadzie, zdjęcia z wielu imprez i treningów
http://www.youtube.com/watch?v=gZCvBPk_vpU&NR=1

Część próbowała się z CQB, a to klip z naszych początków (nie śmiać się :P)
http://www.youtube.com/watch?v=FP8sPMH5LK4
Mniej więcej ta sama ekipa kręciła charlietangowhiskey.com w tym roku

Ranger Unit tuż po przeobrażeniu z PLT i jeszcze przed rozpadem
http://www.youtube.com/user/Xasistis#p/ ... C4vcRthy3g

Awatar użytkownika
Grey
--------
--------
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2010, o 14:24

Re: Jak się to zaczęło - Platoon

Post autor: Grey »

Strzelanka w Górze Kalwaria - ludzie w woodlandach to Plutonowcy
http://www.tvn24.pl/26086,1514140,0,1,b ... omosc.html
(a niżej w artykule filmik z takim jednym panem, co mówi o ASG :P)

ODPOWIEDZ