Iksiu, a zastosujesz na mnie swoje czary - mary?
Określenie "czary - mary" nie oznacza, że w nie wierzę w to co opisujecie.
NLP (mój ojciec był na kursie), hipnoza, regresing... cholernie ciekawe tematy.
Sama z wielką chęcią poddałabym się regresingowi. Żeby sprawdzić czy to co wiem o tzw "poprzednich wcieleniach" jest prawdą. Ale czy w takim wypadku moja "świadomość" nie zafałszowałaby wyników badania? Pewnie tak. Bo mózg mój zasugerowałby się tym co w jakiś tam sposób wie/domyśla się/gdyba.
Jeśli zaś chodzi o hipnozę. Mój znajomy za jej pomocą rzucił palenie. Ja się na to wybiorę jak będę miała kasę. Opowiem jak było.
No a co uważacie o tzw. autohipnozie? Pod to chyba mogłoby podpadać takie małe doświadczenie jakie zrobiłam na samej sobie (a do napisania tego skłoniło mnie Iksowe sugerowanie, że zegarek jest gorący).
Mój ojciec, który był na kursie metody Silvy nauczył mnie wchodzenia świadomie w stan Alfa, Beta itd (włącznie z wychodzeniem z ciała, ale to nie o tym chciałam).
Któregoś dnia przeszłam całą drogę do wejścia w ów stan (na siedząco, żeby nie przejść od razu w stan Theta - stan głębokiego snu). Następnie wyobraziłam sobie, że obie dłonie trzymam w miskach. W jednej misce "były" kostki lodu, którymi się bawiłam przesuwając je między palcami. W drugiej gorąca woda. Przez jakiś czas "poruszałam" dłońmi w obu miskach. Gdy wyszłam ze stanu zaobserwowałam, że jedna z dłoni jest przeraźliwie zimna, druga gorąca. W pomieszczeniu nie było upału, ani nie było zimno, więc nie był to wpływ otoczenia, bo warunki były po prostu komfortowe.
Czy można powiedzieć, że wprowadziłam się w stan autohipnozy i "zasugerowałam" swojemu mózgowi zmianę temperatury każdej z dłoni na tak odmienne od siebie?
Gdzie miód tam i bzykanie...