Dzieci Nocy...
Wampir
Gdy zobaczysz mnie,
zamknij drzwi, okna.
Nie pozwól mi wejść.
Nie zapraszaj mnie.
Bo przyniosę twoją śmierć.
Przyniosę ci cierpienie.
Przyniosę ci obawy.,
przed słońcem.
Przyniosę ci głód.
Przyniosę ci me wieczne potępienie.
Ze mną się nie zbawisz.
Odsuniesz się od świata,
w mrok.
W wieczny mrok,
dopóki nie doznasz zbawienia,
zadanego przez zapomnienie.
Gdy zobaczysz mnie,
zamknij okna, drzwi.
Nie pozwól mi przyjść.
Nie pamiętaj mnie.
Wampir
Gdy zobaczysz mnie,
zamknij drzwi, okna.
Nie pozwól mi wejść.
Nie zapraszaj mnie.
Bo przyniosę twoją śmierć.
Przyniosę ci cierpienie.
Przyniosę ci obawy.,
przed słońcem.
Przyniosę ci głód.
Przyniosę ci me wieczne potępienie.
Ze mną się nie zbawisz.
Odsuniesz się od świata,
w mrok.
W wieczny mrok,
dopóki nie doznasz zbawienia,
zadanego przez zapomnienie.
Gdy zobaczysz mnie,
zamknij okna, drzwi.
Nie pozwól mi przyjść.
Nie pamiętaj mnie.
Wampir
- Czosnek
- Krwiopijca
- Posty: 1324
- Rejestracja: 12 lut 2007, o 18:23
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Serce ustało, pierś już lodowata,
Ścięły się usta i oczy zawarły;
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek? - Umarły.
Patrz, duch nadziei życie mu nadaje,
Gwiazda pamięci promyków użycza,
Umarły wraca na młodości kraje
Szukać lubego oblicza.
Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata,
Usta i oczy stanęły otworem,
Na świecie znowu, ale nie dla świata;
Czymże ten człowiek? - Upiorem.
Ci, którzy bliżej cmentarza mieszkali,
Wiedzą, iż upiór ten co rok się budzi,
Na dzień zaduszny mogiłę odwali
I dąży pomiędzy ludzi.
Aż gdy zadzwonią na niedzielę czwartą,
Wraca się nocą opadły na sile,
Z piersią skrwawioną, jakby dziś rozdartą,
Usypia znowu w mogile.
Pełno jest wieści o nocnym człowieku,
Żyją, co byli na jego pogrzebie;
Słychać, iż zginął w młodocianym wieku,
Podobno zabił sam siebie.
Teraz zapewne wieczne cierpi kary,
Bo smutnie jęczał i płomieniem buchał;
Niedawno jeden zakrystyjan stary
Obaczył go i podsłuchał.
Mówi, iż upiór, skoro wyszedł z ziemi,
Oczy na gwiazdę poranną wywrócił,
Załamał ręce i usty chłodnemi
Takową skargę wyrzucił:
"Duchu przeklęty, po co śród parowu
Nieczułej ziemi ogień życia wzniecasz?
Blasku przeklęty, zagasłeś i znowu,
Po co mi znowu przyświecasz?
"O sprawiedliwy, lecz straszny wyroku!
Ujrzeć ją znowu, poznać się, rozłączyć;
I com ucierpiał, to cierpieć co roku,
I jakem skończył, zakończyć.
"Żebym cię znalazł, muszę między zgrają
Błądzić z długiego, wyszedłszy ukrycia;
Lecz nie dbam, jak mię ludzie powitają;
Wszystkiegom doznał za życia.
"Kiedyś patrzyła, musiałem jak zbrodzień
Odwracać oczy; słyszałem twe słowa,
Słyszałem co dzień, i musiałem co dzień
Milczeć jak deska grobowa.
"Śmieli się niegdyś przyjaciele młodzi,
Zwali tęsknotę dziwactwem, przesadą;
Starszy ramieniem ściska i odchodzi
Lub mądrą nudzi mię radą.
"Śmieszków i radców zarówno słuchałem,
Choć i sam może nie lepszy od drugich,
Sam bym się gorszył zbytecznym zapałem
Lub śmiał się z żalów zbyt długich.
"Ktoś inny myślał, że obrażam ciebie,
Uwłaczam jego rodawitej dumie;
Przecież ulegał grzeczności, potrzebie,
Udawał, że nie rozumie.
"Lecz i ja dumny, żem go równie zbadał,
Choć mię nie pyta, chociaż milczeć umiem;
Mówiłem gwałtem, a gdy odpowiadał,
Udałem, że nie rozumiem.
"Ale kto nie mógł darować mi grzechu,
Ledwie obelgę na ustach przytrzyma,
Niechętne lica gwałci do uśmiechu
I litość kłamie oczyma;
"Takiemu tylko nigdym nie przebaczył,
Wszakżem skargami nigdy ust nie zmazał,
Anim pogardy wymówić nie raczył,
Kiedym mu uśmiech okazał.
"Tegoż dziś doznam, jeśli dziką postać
Cudzemu światu ukażę spod cieni;
Jedni mię będą egzorcyzmem chłostać,
Drudzy uciekną zdziwieni.
"Ten dumą śmieszy, ten litością nudzi,
Inny szyderskie oczy zechce krzywić.
Do jednej idąc, za cóż tyle ludzi
Muszę obrażać lub dziwić?
"Cóżkolwiek będzie, dawnym pójdę torem:
Szydercom litość, śmiech litościwemu.
Tylko, o luba! tylko ty z upiorem
Powitaj się po dawnemu.
"Spojrzyj i przemów, daruj małą winę,
Że śmiem do ciebie raz jeszcze powrócić,
Mara przeszłości, na jednę godzinę
Obecne szczęście zakłócić.
"Wzrok twój, nawykły do świata i słońca,
Może się trupiej nie ulęknie głowy,
I może raczysz cierpliwie do końca
Grobowej dosłuchać mowy.
"I ścigać myśli po przeszłych obrazach
Błądzące jako pasożytne ziele,
Które śród gmachu starego po głazach
Rozpierzchłe gałązki ściele".
DZIADY - Upiór - ADAM MICKIEWICZ
Ścięły się usta i oczy zawarły;
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek? - Umarły.
Patrz, duch nadziei życie mu nadaje,
Gwiazda pamięci promyków użycza,
Umarły wraca na młodości kraje
Szukać lubego oblicza.
Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata,
Usta i oczy stanęły otworem,
Na świecie znowu, ale nie dla świata;
Czymże ten człowiek? - Upiorem.
Ci, którzy bliżej cmentarza mieszkali,
Wiedzą, iż upiór ten co rok się budzi,
Na dzień zaduszny mogiłę odwali
I dąży pomiędzy ludzi.
Aż gdy zadzwonią na niedzielę czwartą,
Wraca się nocą opadły na sile,
Z piersią skrwawioną, jakby dziś rozdartą,
Usypia znowu w mogile.
Pełno jest wieści o nocnym człowieku,
Żyją, co byli na jego pogrzebie;
Słychać, iż zginął w młodocianym wieku,
Podobno zabił sam siebie.
Teraz zapewne wieczne cierpi kary,
Bo smutnie jęczał i płomieniem buchał;
Niedawno jeden zakrystyjan stary
Obaczył go i podsłuchał.
Mówi, iż upiór, skoro wyszedł z ziemi,
Oczy na gwiazdę poranną wywrócił,
Załamał ręce i usty chłodnemi
Takową skargę wyrzucił:
"Duchu przeklęty, po co śród parowu
Nieczułej ziemi ogień życia wzniecasz?
Blasku przeklęty, zagasłeś i znowu,
Po co mi znowu przyświecasz?
"O sprawiedliwy, lecz straszny wyroku!
Ujrzeć ją znowu, poznać się, rozłączyć;
I com ucierpiał, to cierpieć co roku,
I jakem skończył, zakończyć.
"Żebym cię znalazł, muszę między zgrają
Błądzić z długiego, wyszedłszy ukrycia;
Lecz nie dbam, jak mię ludzie powitają;
Wszystkiegom doznał za życia.
"Kiedyś patrzyła, musiałem jak zbrodzień
Odwracać oczy; słyszałem twe słowa,
Słyszałem co dzień, i musiałem co dzień
Milczeć jak deska grobowa.
"Śmieli się niegdyś przyjaciele młodzi,
Zwali tęsknotę dziwactwem, przesadą;
Starszy ramieniem ściska i odchodzi
Lub mądrą nudzi mię radą.
"Śmieszków i radców zarówno słuchałem,
Choć i sam może nie lepszy od drugich,
Sam bym się gorszył zbytecznym zapałem
Lub śmiał się z żalów zbyt długich.
"Ktoś inny myślał, że obrażam ciebie,
Uwłaczam jego rodawitej dumie;
Przecież ulegał grzeczności, potrzebie,
Udawał, że nie rozumie.
"Lecz i ja dumny, żem go równie zbadał,
Choć mię nie pyta, chociaż milczeć umiem;
Mówiłem gwałtem, a gdy odpowiadał,
Udałem, że nie rozumiem.
"Ale kto nie mógł darować mi grzechu,
Ledwie obelgę na ustach przytrzyma,
Niechętne lica gwałci do uśmiechu
I litość kłamie oczyma;
"Takiemu tylko nigdym nie przebaczył,
Wszakżem skargami nigdy ust nie zmazał,
Anim pogardy wymówić nie raczył,
Kiedym mu uśmiech okazał.
"Tegoż dziś doznam, jeśli dziką postać
Cudzemu światu ukażę spod cieni;
Jedni mię będą egzorcyzmem chłostać,
Drudzy uciekną zdziwieni.
"Ten dumą śmieszy, ten litością nudzi,
Inny szyderskie oczy zechce krzywić.
Do jednej idąc, za cóż tyle ludzi
Muszę obrażać lub dziwić?
"Cóżkolwiek będzie, dawnym pójdę torem:
Szydercom litość, śmiech litościwemu.
Tylko, o luba! tylko ty z upiorem
Powitaj się po dawnemu.
"Spojrzyj i przemów, daruj małą winę,
Że śmiem do ciebie raz jeszcze powrócić,
Mara przeszłości, na jednę godzinę
Obecne szczęście zakłócić.
"Wzrok twój, nawykły do świata i słońca,
Może się trupiej nie ulęknie głowy,
I może raczysz cierpliwie do końca
Grobowej dosłuchać mowy.
"I ścigać myśli po przeszłych obrazach
Błądzące jako pasożytne ziele,
Które śród gmachu starego po głazach
Rozpierzchłe gałązki ściele".
DZIADY - Upiór - ADAM MICKIEWICZ
Czosnka
Najtrudniej
Najtrudniej jest mówić wiersze o wojnie,
bo trzeba czuć ten krzyk, ten ból...
Trzeba płakać tak jak oni,
co nie mogli dalej żyć!
Trzeba myśleć tak jak oni,
co nie mogli dalej żyć!
Najłatwiej jest mówić wiersze o Bogu,
bo on nie zapyta, nie odpowie -
czy można powiedzieć wiersz
o jego świętym grobie.
A wiersze o wojnie?
W nich tylko wspomnienia,
tylko ból i lęk
Tych co nie chcieli, a musieli wybrać...
śmierć...
Zawsze ta sama: bolesna i daremna.
Może ogień, może gas albo...
zastrzelą nas - strzał w tył głowy -
nagła śmierć, ale dlaczego???
Dlatego bo łatwo jest zadawać
pytanie Bogu, a trudno znaleźć
odpowiedź na ... śmierć...
Autor: gia jolie
Najtrudniej jest mówić wiersze o wojnie,
bo trzeba czuć ten krzyk, ten ból...
Trzeba płakać tak jak oni,
co nie mogli dalej żyć!
Trzeba myśleć tak jak oni,
co nie mogli dalej żyć!
Najłatwiej jest mówić wiersze o Bogu,
bo on nie zapyta, nie odpowie -
czy można powiedzieć wiersz
o jego świętym grobie.
A wiersze o wojnie?
W nich tylko wspomnienia,
tylko ból i lęk
Tych co nie chcieli, a musieli wybrać...
śmierć...
Zawsze ta sama: bolesna i daremna.
Może ogień, może gas albo...
zastrzelą nas - strzał w tył głowy -
nagła śmierć, ale dlaczego???
Dlatego bo łatwo jest zadawać
pytanie Bogu, a trudno znaleźć
odpowiedź na ... śmierć...
Autor: gia jolie
Ocalony
Różewicz Tadeusz
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeź.
To są nazwy puste i jednoznaczne:
Człowiek i zwierzę
Miłość i nienawiść
Wróg i przyjaciel
Ciemność i światło.
Człowieka tak się zabija jak zwierzę
Widziałem:
Furgony porąbanych ludzi
Którzy nie zostaną zbawieni.
Pojęcia są tylko wyrazami:
Cnota i występek
Prawda i kłamstwo
Piękno i brzydota
Męstwo i tchórzostwo.
Jednako waży cnota i występek
Widziałem:
Człowieka który był jeden
Występny i cnotliwy.
Szukam nauczyciela i mistrza
Niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
Niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
Niech oddzieli światło od ciemności.
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeż.
Różewicz Tadeusz
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeź.
To są nazwy puste i jednoznaczne:
Człowiek i zwierzę
Miłość i nienawiść
Wróg i przyjaciel
Ciemność i światło.
Człowieka tak się zabija jak zwierzę
Widziałem:
Furgony porąbanych ludzi
Którzy nie zostaną zbawieni.
Pojęcia są tylko wyrazami:
Cnota i występek
Prawda i kłamstwo
Piękno i brzydota
Męstwo i tchórzostwo.
Jednako waży cnota i występek
Widziałem:
Człowieka który był jeden
Występny i cnotliwy.
Szukam nauczyciela i mistrza
Niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
Niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
Niech oddzieli światło od ciemności.
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeż.
- Czosnek
- Krwiopijca
- Posty: 1324
- Rejestracja: 12 lut 2007, o 18:23
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Chciałabym trochę nastrój zmienić... Może chociaż na chwilę się uda :
Nalej mi wina
Jeszcze mi wina nalej,
sobie i mnie,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć lata dobre i złe,
zgubić je w szklance na dnie.
Jeszcze mi wina nalej,
pijmy bez słów,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć tyle zdarzeń i snów,
zgubić, by znaleźć je znów.
Za dużo się pamięta,
z kim innym inne święta,
bukiety dawne w rękach:
róże, astry, bzy.
Zbyt wiele przed oczami zostaje,
żyje z nami,
poduszka nawet ze mnie drwi,
zna moje sny.
Mam jeszcze siły dosyć
by zebrać parę groszy
i kupić nowe szmatki,
kwiatki, nowe łzy.
Raz jeszcze mi nalej,
jak szaleć - to szaleć,
jak szaleć - to teraz,
to dziś.
Jeszcze mi powiedz słowa,
sobie i mnie,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć lata dobre i złe,
zgubić je w szklance na dnie.
Jeszcze mi wina nalej,
pijmy po nów,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć tyle zdarzeń i snów,
zgubić, by znaleźć je znów.
Gdy wszystko zapomnimy,
to buty oczyścimy,
by z nami w nową drogę,
długą drogę szły.
Zatrzymaj płytę zgraną,
z kim innym kupowaną,
muzykę nową grajcie mi na nowe dni.
Precz szafy i komody
- wyrzucę was do wody,
pamiętać nie chcę tamtej mody,
chcę stąd iść.
Raz jeszcze mi nalej,
jak szaleć - to szaleć,
jak szaleć - to teraz,
to dziś.
Jeszcze mi wina nalej,
sobie i mnie,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć lata dobre i złe,
zgubić je w szklance na dnie.
Jeszcze mi wina nalej,
niebo - tuż, tuż,
jeszcze, jeszcze,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć tyle maków i róż,
znaleźć, nie zgubić ich już.
Agnieszka Osiecka
Nalej mi wina
Jeszcze mi wina nalej,
sobie i mnie,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć lata dobre i złe,
zgubić je w szklance na dnie.
Jeszcze mi wina nalej,
pijmy bez słów,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć tyle zdarzeń i snów,
zgubić, by znaleźć je znów.
Za dużo się pamięta,
z kim innym inne święta,
bukiety dawne w rękach:
róże, astry, bzy.
Zbyt wiele przed oczami zostaje,
żyje z nami,
poduszka nawet ze mnie drwi,
zna moje sny.
Mam jeszcze siły dosyć
by zebrać parę groszy
i kupić nowe szmatki,
kwiatki, nowe łzy.
Raz jeszcze mi nalej,
jak szaleć - to szaleć,
jak szaleć - to teraz,
to dziś.
Jeszcze mi powiedz słowa,
sobie i mnie,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć lata dobre i złe,
zgubić je w szklance na dnie.
Jeszcze mi wina nalej,
pijmy po nów,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć tyle zdarzeń i snów,
zgubić, by znaleźć je znów.
Gdy wszystko zapomnimy,
to buty oczyścimy,
by z nami w nową drogę,
długą drogę szły.
Zatrzymaj płytę zgraną,
z kim innym kupowaną,
muzykę nową grajcie mi na nowe dni.
Precz szafy i komody
- wyrzucę was do wody,
pamiętać nie chcę tamtej mody,
chcę stąd iść.
Raz jeszcze mi nalej,
jak szaleć - to szaleć,
jak szaleć - to teraz,
to dziś.
Jeszcze mi wina nalej,
sobie i mnie,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć lata dobre i złe,
zgubić je w szklance na dnie.
Jeszcze mi wina nalej,
niebo - tuż, tuż,
jeszcze, jeszcze,
jeszcze, jeszcze.
Trzeba zapomnieć tyle maków i róż,
znaleźć, nie zgubić ich już.
Agnieszka Osiecka
Czosnka
- Czosnek
- Krwiopijca
- Posty: 1324
- Rejestracja: 12 lut 2007, o 18:23
- Płeć: Kobieta
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Po co? A musi być "po coś"? Temat jest "Dzieci Nocy... " i napisałeś, że chciałbyś abyśmy w tym temacie umieszczali wiersze itp. dotyczące wampirów, krwi...
W tekście, który ostatnio tu wkleiłam jest mowa o piciu wina (ja sobie wyobrażam, że to czerwone wino, czerwone jak krew Tamosie ) ...
"Jeszcze mi wina nalej,
pijmy po nów,
jeszcze, jeszcze... "
Twoja kolej...
Wampir ze mnie taki sam jak z Ciebie - Renegat .
W tekście, który ostatnio tu wkleiłam jest mowa o piciu wina (ja sobie wyobrażam, że to czerwone wino, czerwone jak krew Tamosie ) ...
"Jeszcze mi wina nalej,
pijmy po nów,
jeszcze, jeszcze... "
Twoja kolej...
Wampir ze mnie taki sam jak z Ciebie - Renegat .
Czosnka