Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Magazyn staroci
Awatar użytkownika
Necro
Porucznik Nocarzy
Porucznik Nocarzy
Posty: 251
Rejestracja: 20 paź 2008, o 22:56
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Nowy Sącz/Kraków
Kontakt:

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Necro »

Anirin pisze:1. W psach chodzi o to, że Pawłow robił z nimi co chciał itd. No to chyba jasne. Chyba nie muszę tłumaczyć? ;]
Aż się muszę wciąć - w tym nie chodzi o to, że można z takowymi osobnikami robić co się chce - one jedynie reagują na ściśle określony bodziec w taki a nie inny, wyuczony sposób. To jest spora różnica, bo nie da się w ten sposób "zaprogramować" zwierzęcia czy też człowieka żeby reagował w jakiś sposób dokładnie na wszystkie bodźce i działał w taki sposób w jaki ktoś by sobie tego życzył. W sposób w jaki Pawłow wyszkolił swoje zwierzaki da rady zaprogramować reakcję na góra kilka bodźców a nie dokładnie sterować danym osobnikiem. :wink:
The stillness within stillness is false. True stillness is found in motion. - philosophy of the Nyss blademasters

Pablo

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Pablo »

Zgadzam się z przedmówcą, ale dzisiejsza technika i umysł ludzki niestety doprowadzają do zaprzeczeniu temu. Chociażby znane "pranie mózgu" pewien sposób programuje ludzi do różnych działań w określonych warunkach. Może te czynności są w jakiś sposób bardziej rozbudowane,ale i tak sprowadza się tylko do kilku reakcji wyuczonych. Nie wspominając już o hipnozie :P

Awatar użytkownika
Anirin
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 270
Rejestracja: 9 lut 2008, o 02:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: "a Ty wampir z probówki jesteś" - X-76 ;)
Kontakt:

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Anirin »

Necro pisze:
Anirin pisze:1. W psach chodzi o to, że Pawłow robił z nimi co chciał itd. No to chyba jasne. Chyba nie muszę tłumaczyć? ;]
Aż się muszę wciąć - w tym nie chodzi o to, że można z takowymi osobnikami robić co się chce - one jedynie reagują na ściśle określony bodziec w taki a nie inny, wyuczony sposób. To jest spora różnica, bo nie da się w ten sposób "zaprogramować" zwierzęcia czy też człowieka żeby reagował w jakiś sposób dokładnie na wszystkie bodźce i działał w taki sposób w jaki ktoś by sobie tego życzył. W sposób w jaki Pawłow wyszkolił swoje zwierzaki da rady zaprogramować reakcję na góra kilka bodźców a nie dokładnie sterować danym osobnikiem. :wink:
Oczywiście masz rację. Źle to powiedziałem, biję się w pierś. :)
Zrenegacona Winorośl. ;)

Awatar użytkownika
Zamoyski
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 564
Rejestracja: 26 paź 2008, o 00:46
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Zamoyski »

Anirin pisze:Miśku

ach, jak czule, wzruszyłem się! :mrgreen:
Anirin pisze:ale Watykańscy nie są wampirami. Im nie potrzebna krew. Oni antysymbionta mieli już przedtem.
Taak? A gdzie to jest powiedziane? I skąd go mieli? Se wymyślili? Atroks pięknie z Watykańskimi współpracował dając im własną krew do badań, calem których było stworzenie, a potem doskonalenie antysymbionta. Przypomnij sobie słowa Siewcy wypowiedziane do Vespera, gdy ten wisiał przykuty do ściany - "Pozdrowienia od Lorda Ultora" i "Ultor et Sator" - czy jakoś tak, książka pożyczona. Przypomnij sobie też rozmowę z Siewcą na wydmach. Na facecie ktoś przeprowadził nieudaną rekrutację, w efekcie czego przeszedł męczarnie, co z kolei zaowocowało jego chorobliwą nienawiścią do wampirów. Nie jest jednoznacznie powiedziane kto to zrobił, ale dziwnie mi to wygląda na celowe postępowanie Atroksa. Siewca nie był zombiakiem, więc nie rekrutował go zwykły wampir tylko Lord, nie wykrwawiwszy odpowiednio organizmu wcześniej. Kto jak nie Atroks? Może Arista?? :D
Anirin pisze:To popieprzeni ludzie biegający ze strzykawkami, których tak za wszelką cenę chcecie bronić. Krew była potrzebna by leczyć ludzi z takiego AIDS np. Wchodząc we współprace z Siewcą, Atroks miał nadzieję przejąć recepturę antysymbiontu, by wampiry mogły się przed nim zabezpieczyć. Po jaką cholerę miałby tworzyć bandę ludzkich fanatyków, którzy tępiliby jego ród? Pomyśl Miśku trochę. ;)
Anirin pisze:No z szósty raz jak nic Ci chyba mówię, że współpracował by przechwycić antysymbionta i wtedy spróbować opracować coś, co by jemu przeciwdziałało. Uchroniłoby nasze społeczeństwo od masowej eksterminacji.
Atroks chciał mieć dodatkową broń na Nocarzy. Po pierwsze antysymbionta, po drugie ekipę wyszkolonych, fanatycznie oddanych ludzi których wampiry nie 'wyczują' - nie odróżnią od innych ludzi ze strony których normalnie zagrożenia się nie spodziewają. Założę się, że współpracując z Siewcą mógłby po prostu antysymbionta dostać w buteleczce, nie musiałby polować na Watykańskich i badać ich krwi - w końcu podawał się za tego dobrego wampira, który broni ludzi, i udostępniał im własną krew. Leczenie antysymbiontem (zwampirzenie chorego człowieka i 'zludzienie' zdrowego wampira) to dodatkowa kasa, pewnie do podziału dla Atroksa i Siewcy, w końcu za coś musiał utrzymywać badania i bojówki. Atroks matką Teresą? Bez komentarza. 8)
Anirin pisze:Ara była kobietą nader interesującą. ;] Trochę gorszym za to dowódcą. Ale cóż. W ten sposób rady by nie utrzymała. W sumie i tak nie trzymała i tak. Że tak powiem - Nex i Strix mieli ją w dupie tak czy siak. Nie potrafiła tego wszystkiego ogarnąć i taka jest prawda. Za to fajna dupa była. :D
Nex zaczął ją mieć w dupie jak pojawił się Vesper, i też nie od razu, jeszcze przez długi czas był pod jej urokiem. Jak Nex jej się zaczął stawiać - poszła do łóżka z Vesperem. Jak Vesperowi przestało zależeć - zaczęła kokietować kolejnego z rady (nie pamiętam dokładnie kogo). Nawet Ukryty stwierdził, że na Lorda to Ara się nie nadaje.
Anirin pisze:Tutaj nie masz tak, że żołnierz popełni samobójstwo na gest dowódcy. Oczywiście jeżeli dowódca użyje swoich zdolności, to popełni samobójstwo, ale chodzi o zwykły gest dłonią. ;)
Widzisz, kwestia taka, że Lord nikomu nie kazał by się zabić dla zabawy. Z resztą nikomu by nie kazał, tylko by danego przestępcę aresztował, przekazał kapitule i ewentualnie winnego, skazanego na śmierć by ściął. Wyroki polowe wykonywał na Renegatach. Skądinąd czymże Nocarz miałby sobie na aż taki gniew Lorda zasłużyć? Kradzieżą batonów?? Zobacz że nawet Nidorowi, który przeciwstawił się dowódcy i walczył z nim, nie groziła śmierć.
Skąd te pomysły o samobójstwach? :shock: Nigdzie nic takiego nie było. Tylko Vesper targany emocjami myślał sam do siebie, że jak poczuje że miałby zdradzić, to pójdzie do Lorda i poprosi o ścięcie.
Anirin pisze:Poza tym tak psioczycie, że my jesteśmy niezorganizowaną bandą psychopatycznych barbarzyńców. Patrz, patrz Zamoyski i od takich potraficie dostać w dupę?! Wstyd! ;)
Nec hercules contra plures. :) Renegatów jest dużo i rekrutowali niemal kogo popadnie (Icta chociażby). Z resztą niech będzie, jakiś tam rozkazów słuchacie, ale tylko jeżeli nieposłuchanie grozi bezpośrednim mantem. U nas jest hierarchia, u was zastraszenie. 8)
Anirin pisze:Ale czy Ty nie rozumiesz, że Siewca chciał zniszczyć wszystkie wampiry?
Nieprawda - jak wyżej - "Ultor et Sator", byli w doskonałej komitywie. Przecież Atroks podawał się za Ultora, dobrego wampira który ludzi nie tyka a nawet ich broni. Siewca zarzucał Vesperowi że zabił Lorda Ultora i wyraźnie był z tego powodu wściekły.
Anirin pisze:Po kiego ch... cholera Atroks miał wydawać wyrok na swój ród?
Anirin pisze:Atroks nie był idiotą. Wiedział czym grozi starcie z Watykańskimi.
No więc celem jego było zniszczenie Nocarzy, a później, będąc w dobrych stosunkach z Siewcą, mógłby go łatwo zlikwidować i dalej robić kasę na antysymbioncie, przy okazji trzymając nim w szachu inne rody. Wszystko trzymał w tajemnicy, bo dobrze wiedział, że każdy wampir potępił by takie działania. Był cwanym sukinsynem bez skrupułów. Ultor to przy nim ugodowy dobry wujek.
Anirin pisze:Ja nie przeczę, że Atroks to spieprzył. Ale chciał dobrze. Wiem, że chęci to za mało, ale też nie przesadzajmy i nie posądzajmy go o nie wiadomo co. ;]
Niestety muszę zniszczyć Twój światopogląd. *:]]]* Ani nie chciał dobrze (chyba że dla siebie) ani nie spieprzył. Wszystko by szło po jego myśli gdyby Aranea nie przeszła do Renegatów i nie kazała go zabić. Skądinąd czemu Nex, zabiwszy Atroksa, sam nie został Lordem, tylko pozwolił na to Aranei? Aaa, już wiem, mocno trzymała go za jaja. :mrgreen: :wink:
Tata! Tata! Biją renegata!!

Awatar użytkownika
Anirin
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 270
Rejestracja: 9 lut 2008, o 02:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: "a Ty wampir z probówki jesteś" - X-76 ;)
Kontakt:

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Anirin »

Nooo kolego Nocarzu, żeś mnie pan zaskoczył. Coby nie powiedzieć jestem w lekkiej kropce. Jak widzę źle zinterpretowałem Twoje wcześniejsze posty. To co napisałeś teraz wydaje się wiarygodne - muszę to przyznać, nawet jeśli niechętnie. ;) Co też oczywiście nie znaczy, że musisz mieć rację. :D Najlepiej jakby Ukryty się obudził i na pytanie odpowiedział. ;) Zresztą Ty będziesz miał chyba okazję o to spytać w Basinowie (bo chyba jedziesz tam na Sylwestra (?)), więc możesz napisać po powrocie jak to tak naprawdę jest. :)

PS. To, że Ara nie nadaje się na Lorda, wie każdy. ;] Z tym nigdy nie polemizowałem i polemizować nie będę. :)
Zrenegacona Winorośl. ;)

Awatar użytkownika
WarKot
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 97
Rejestracja: 15 lis 2008, o 01:31
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Pruszków

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: WarKot »

Zamoyski pisze:Nec hercules contra plures. :) Renegatów jest dużo i rekrutowali niemal kogo popadnie (Icta chociażby). Z resztą niech będzie, jakiś tam rozkazów słuchacie, ale tylko jeżeli nieposłuchanie grozi bezpośrednim mantem. U nas jest hierarchia, u was zastraszenie. 8)
No nie, Ser, pojechałeś trochę... proszę przykłady kto kogo i w jakich okolicznościach zastraszał :? Trzymanie podwładnych na krótkiej smyczy to raczej specjalność Ultora.
Co do Icty: była świadkiem akcji w szpitalu MSWiA i mogła zostać: a. zlikwidowana; b. zrekrutowana. Czy dziwi Cię wybór Renegatów? A, jeszcze w sumie mogła trafić do Cichowąża jako uzupełnienie zapasów ;> Widać w dziewczynie jednak coś było, skoro nie została przeznaczona na "drugie śniadanie"...
W Emowie chyba mięli większe problemy z doborem kadry... nawet Tiro się w końcu załapał :P
"Ależ proszę bardzo, rób co uważasz, tylko uważaj jak robisz"

Awatar użytkownika
Zamoyski
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 564
Rejestracja: 26 paź 2008, o 00:46
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Zamoyski »

Każdy nowy Renegat przechodził Cichowąż. Ale to przecież wywczas w sanatorium, wcale nie jest to zastraszeniem, ani trochę. Ani praniem mózgu. Skąd. Dalej? Aranea i prawdopoznanie - robili w gacie, że pani potem zapyta i będzie przesrane. Jak Vesper zdobył posłuch? Jadąc na legendzie bezwzględnego mordercy, nieprzewidywalnego psychola. Rozwalenie jednego z Renegatów przy pierwszym spotkaniu z "żołnierzami" było świetnym "chłitem marketingowym". A "trenowanie" opanowania oddziału w Cichowężu było przecież krajoznawczą wycieczką grupki przyjaciół. 8) Renegaci słuchają się tylko tych, których się boją. Wyjątkiem od reguły jest późniejszy Vesper, on ze swoim oddziałem się zaprzyjaźnił. Ale mimo to nie ufali mu, szpiegowali go. No i słuchali go, bo taki mieli rozkaz z góry.
Ultor trzymał na krótkiej smyczy?? Kogo, gdzie, kiedy? :shock: To jest oddział specjalny. Gdyby to byli ludzie to myślisz, że wymieniali by się z dowódcą przyjacielskimi kuksańcami??
Co do Icty - co z tego że była świadkiem? Wyleciała przez okno, zabiła by się - nie ma świadka. Tacy Renegaci litościwi, że dali jej szansę na drugie życie? No proszę, oddział ministrantów. Zrekrutowali ją, bo się napatoczyła. Ktoś ją pytał o zdanie??
Do Emowa trafiali ludzie wcześniej sprawdzeni, wstępnie przeszkoleni. Zaprzysiężeni funkcjonariusze ABW. Tiro się załapał, bo już w tym siedział, wiedział o wampirach. Wypuścić go nie mogli, zabić nie chcieli. Poza tym Tiro jednak był tym przeszkolonym funkcjonariuszem. Icta była pielęgniarką (czy stażystką, nie pamiętam dokładnie).
Tata! Tata! Biją renegata!!

Awatar użytkownika
Anirin
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 270
Rejestracja: 9 lut 2008, o 02:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: "a Ty wampir z probówki jesteś" - X-76 ;)
Kontakt:

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Anirin »

Zamoyski pisze:Każdy nowy Renegat przechodził Cichowąż. Ale to przecież wywczas w sanatorium, wcale nie jest to zastraszeniem, ani trochę. Ani praniem mózgu. Skąd. Dalej? Aranea i prawdopoznanie - robili w gacie, że pani potem zapyta i będzie przesrane. Jak Vesper zdobył posłuch? Jadąc na legendzie bezwzględnego mordercy, nieprzewidywalnego psychola. Rozwalenie jednego z Renegatów przy pierwszym spotkaniu z "żołnierzami" było świetnym "chłitem marketingowym". A "trenowanie" opanowania oddziału w Cichowężu było przecież krajoznawczą wycieczką grupki przyjaciół. 8) Renegaci słuchają się tylko tych, których się boją. Wyjątkiem od reguły jest późniejszy Vesper, on ze swoim oddziałem się zaprzyjaźnił. Ale mimo to nie ufali mu, szpiegowali go. No i słuchali go, bo taki mieli rozkaz z góry.
Ultor trzymał na krótkiej smyczy?? Kogo, gdzie, kiedy? :shock: To jest oddział specjalny. Gdyby to byli ludzie to myślisz, że wymieniali by się z dowódcą przyjacielskimi kuksańcami??
Co do Icty - co z tego że była świadkiem? Wyleciała przez okno, zabiła by się - nie ma świadka. Tacy Renegaci litościwi, że dali jej szansę na drugie życie? No proszę, oddział ministrantów. Zrekrutowali ją, bo się napatoczyła. Ktoś ją pytał o zdanie??
Do Emowa trafiali ludzie wcześniej sprawdzeni, wstępnie przeszkoleni. Zaprzysiężeni funkcjonariusze ABW. Tiro się załapał, bo już w tym siedział, wiedział o wampirach. Wypuścić go nie mogli, zabić nie chcieli. Poza tym Tiro jednak był tym przeszkolonym funkcjonariuszem. Icta była pielęgniarką (czy stażystką, nie pamiętam dokładnie).
Przepraszam, ale czy u Was nie jest tak samo? Boję się, bo Ultor może mnie ściąć, nakrzyczeć na mnie itd.? Czy Wy macie wybór trafiając do Nocarzy? Bo o ile się nie mylę, to do Vespera na początku poleciał tekst pt. "Widziałeś Nocarzy. Teraz możesz już tylko się do nas przyłączyć lub zginąć". Czy to jest wybór? IMO średnio. Tak samo jest w Cichowężu. Też pić teoretycznie nie musisz.

I po drugie. Myślisz, że u Renegatów wszystko jest prowadzone strachem? Średnio. Nex i Res śpiewali sobie razem jak bracia "Davai za!", żeby wszystkich przestraszyć? Vesper nie strzelał do jednego z Mangustów po to, by pokazać, że w jego oddziale nie trudno umrzeć i że wcale nie żartuje. Posłuch miał i tak, będąc pupilem Ary i mając stopień generała (tak, my też mamy stopnie i działamy według hierarchii). Trening w Cichowężu też nie służył temu, by ich nastraszyć. Służył nauce opanowania. By prowadząc akcje wśród ludzi, całkowicie ich olali i skupili się na celu, a nie rzucali im się do gardeł. Poza tym, Vesper słuchał się Ary i Nexa, a IMO średnio się ich bał. To wcale nie opiera się na strachu. Strach jest obecny tak czy siak. U Was i u nas. Wiesz, że każdej nocy możesz stracić swoje drugie życie. Myślę, że to działa bardziej niż groźby dowódcy.
Zrenegacona Winorośl. ;)

Awatar użytkownika
WarKot
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 97
Rejestracja: 15 lis 2008, o 01:31
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Pruszków

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: WarKot »

Cichowąż. Czy Vesper był w nim zastraszany? Przechodził inicjację. Czy po tym był zastraszony? Bał się swojego cienia? Może w nocy się moczył? :roll: Inicjacji mógł nie przejść. Mógł nie sprawdzić się w nowych wampirzych realiach... Jasne, został po owym "chrzcie" ślad... ale czy przez to był bardziej uległy, czy może właśnie go to wzmocniło?
Szkolenie Mangustów w Cichowążu miało według Ciebie za zadanie zastraszenie? Przecież już wcześniej każdy z nich Cichowąż przeszedł. Panowanie nad instynktem, wpojenie dyscypliny, to chyba był cel tego szkolenia. No i można jeszcze należy do tego dodać osobistą niechęć Vespera do Renegatów. Przeczytaj jeszcze raz tą scenę. 8)
Myślisz, że zastraszony człowiek/wampir może być dobrym żołnierzem? Czy strach nie odbiera jasności umysłu, umiejętności podejmowania decyzji? Wydaje mi się, że zastraszone wojsko nie byłoby wiele warte. Zdolne tylko do wykonywania rozkazów i to niezbyt chętnie, bez gorliwości. I tak według Ciebie zachowują się renegaci? :roll:
Co do daru prawdomówienia Aranei... jakoś nie przypominam sobie momentu, by któryś z Renegatów szczególnie przed nim drżał... I czego to dowodzi Twoim zdaniem? ;>
"Ależ proszę bardzo, rób co uważasz, tylko uważaj jak robisz"

Awatar użytkownika
Anirin
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 270
Rejestracja: 9 lut 2008, o 02:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: "a Ty wampir z probówki jesteś" - X-76 ;)
Kontakt:

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Anirin »

WarKot pisze: Co do daru prawdomówienia Aranei... jakoś nie przypominam sobie momentu, by któryś z Renegatów szczególnie przed nim drżał... I czego to dowodzi Twoim zdaniem? ;>
Dokładnie. :) Czego dowodem może być chociażby rozmowa Nexa ze Strixem w namiocie ("Nikt"). :)
Zrenegacona Winorośl. ;)

Awatar użytkownika
Zamoyski
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 564
Rejestracja: 26 paź 2008, o 00:46
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Zamoyski »

Anirin pisze:Przepraszam, ale czy u Was nie jest tak samo? Boję się, bo Ultor może mnie ściąć, nakrzyczeć na mnie itd.?
Yyy, nie? Jestem funkcjonariuszem, wykonuję swoją pracę, czemu miałbym się bać Lorda? Wzbudzał on szacunek i respekt, ale nie strach. Bali się, gdy coś przeskrobali, to normalne. Jak coś w pracy spieprzysz, to się trochę boisz gdy szef Cię wzywa.
Anirin pisze:Czy Wy macie wybór trafiając do Nocarzy? Bo o ile się nie mylę, to do Vespera na początku poleciał tekst pt. "Widziałeś Nocarzy. Teraz możesz już tylko się do nas przyłączyć lub zginąć". Czy to jest wybór? IMO średnio. Tak samo jest w Cichowężu. Też pić teoretycznie nie musisz.
Ok, niefortunnie dobrałem słowa. Ale do Nocarzy nie biorą kogokolwiek, nie biorą ludzi z rodzinami. To są ludzie sprawdzeni kilkakrotnie - obserwowani zanim padnie propozycja, testowani przed przysięgą, szkoleni w Emowie. Jest czas na to, żeby z zrezygnować z delikwenta który z jakiegoś powodu się nie nadaje. Renegaci się nie cackają, biorą kogo popadnie. Co ich obchodzi rodzina? Co ich obchodzi np. psychika danego człowieka? No i skazują każdego na bycie mordercą. Bo jak później pijecie z torebeczek, tak w Cichowężu każdy musi osobiście zakatrupić parę czy paręnaście osób.
Anirin pisze:I po drugie. Myślisz, że u Renegatów wszystko jest prowadzone strachem? Średnio. Nex i Res śpiewali sobie razem jak bracia "Davai za!", żeby wszystkich przestraszyć?
Taa, a kiedy sobie śpiewali? W jakich okolicznościach? W sytuacji kryzysowej, kiedy wszyscy byli na skraju załamania albo wybuchu. No i oni znali się od lat.
Anirin pisze:Vesper nie strzelał do jednego z Mangustów po to, by pokazać, że w jego oddziale nie trudno umrzeć i że wcale nie żartuje. Posłuch miał i tak, będąc pupilem Ary i mając stopień generała (tak, my też mamy stopnie i działamy według hierarchii).
No tak, do Mangustów nie strzelał, bo wtedy jeszcze Mangustów nie było. Rozwalił Renegata, po to żeby rozwalić Renegata. Ale to sprawiło że zaczęli się go bardziej bać, wierzyć w legendę. Każdy by mógł go rzucić na kolana, nie próbowali ze strachu. Bo bali się, że nie dadzą rady, a wtedy zemsta będzie sroga. To że był generałem nie miało większego znaczenia. To że miał poparcie Ary i Nexa owszem - ich się bali.
Anirin pisze:Trening w Cichowężu też nie służył temu, by ich nastraszyć. Służył nauce opanowania. By prowadząc akcje wśród ludzi, całkowicie ich olali i skupili się na celu, a nie rzucali im się do gardeł.
Bulszit misiu. :) Vesper zrobił trening w Cichowężu żeby się nad Renegatami poznęcać i mieć pretekst do rozwalenia kolejnych. I podtrzymać swój wizerunek nieobliczalnego i bezwzględnego. Dopiero w trakcie się opanował.
Anirin pisze:Poza tym, Vesper słuchał się Ary i Nexa, a IMO średnio się ich bał.
Vesper to jest inna para kaloszy. Bać się może i nie bał, ale jaki miał wybór? I Nex i Aranea byli silniejsi, na dodatek prawdopoznanie Ary. A on okrzyknięty zdrajcą tysiąclecia. Mogli go np. odesłać do Cichowęża (czym mu skądinąd grozili) a tego bał się jak cholera.
Anirin pisze:To wcale nie opiera się na strachu. Strach jest obecny tak czy siak. U Was i u nas. Wiesz, że każdej nocy możesz stracić swoje drugie życie. Myślę, że to działa bardziej niż groźby dowódcy.
Strach przed utratą życia jest na pewno, towarzyszy on każdej żywej istocie. Natomiast jeżeli chodzi o hierarchię i posłuszeństwo, to nieraz było widać jak rozkazy są, jeśli nie kwestionowane, to komentowane. Jeśli ktoś nie jest wyraźnie silniejszy i nie może zagrozić, spotka się u Renegatów z oporem, będzie wystawiany na próbę, aż komuś skopie tyłek. U nas nie ma strachu przed przełożonym, tylko oczywistym jest to, że rozkaz przełożonego się wykonuje. Jak w policji, jak w wojsku.
WarKot pisze:Cichowąż. Czy Vesper był w nim zastraszany? Przechodził inicjację. Czy po tym był zastraszony? Bał się swojego cienia? Może w nocy się moczył? :roll: Inicjacji mógł nie przejść. Mógł nie sprawdzić się w nowych wampirzych realiach... Jasne, został po owym "chrzcie" ślad... ale czy przez to był bardziej uległy, czy może właśnie go to wzmocniło?
Vesper to, napiszę po raz kolejny, osobny przypadek. Nie przedstawiajcie mi na jego przykładzie potencjalnej kariery w Renegatach. Ale owszem, Strix go torturował i groził, że nie będzie go dłużej karmił. To jest zastraszenie. Poza tym, jak napisałem, pranie mózgu. Zmuszenie do mordowania. Wmówienie, że ludzie to nic nie warte bydło, które można bezkarnie zabijać. Wszyscy po Cichowężu byli zwichnięci psychicznie. Wzmocniło, też coś. Na wspomnienie Cichowęża robił w gacie. Co Cię nie zabije, uczyni Cię silniejszym? Tak, jak dobrze pójdzie. Inaczej zostaniesz kaleką. Fizycznym albo psychicznym.
WarKot pisze:Szkolenie Mangustów w Cichowążu miało według Ciebie za zadanie zastraszenie? Przecież już wcześniej każdy z nich Cichowąż przeszedł. Panowanie nad instynktem, wpojenie dyscypliny, to chyba był cel tego szkolenia. No i można jeszcze należy do tego dodać osobistą niechęć Vespera do Renegatów. Przeczytaj jeszcze raz tą scenę. 8)
Nie muszę czytać jeszcze raz, pamiętam dobrze powód dla którego Vesper zrobił to szkolenie. Była to, przede wszystkim, jak pisałem wyżej, chęć znalezienia pretekstu do zabicia kolejnego z nich. Przeczytaj jeszcze raz tą scenę. 8)
WarKot pisze:Myślisz, że zastraszony człowiek/wampir może być dobrym żołnierzem? Czy strach nie odbiera jasności umysłu, umiejętności podejmowania decyzji? Wydaje mi się, że zastraszone wojsko nie byłoby wiele warte. Zdolne tylko do wykonywania rozkazów i to niezbyt chętnie, bez gorliwości. I tak według Ciebie zachowują się renegaci? :roll:
Noo, dokładnie. Strzeliłaś sobie w stopę. :mrgreen: Gorliwości w wykonywaniu rozkazów to u nich nie było. Jasności umysłu nikt od nich nie wymagał i sami wielokrotnie podkreślali, że nie są wojskiem.
WarKot pisze:Co do daru prawdomówienia Aranei... jakoś nie przypominam sobie momentu, by któryś z Renegatów szczególnie przed nim drżał... I czego to dowodzi Twoim zdaniem? ;>
Nie było za bardzo takich scen, ale... Rozmowa Vespera z Laterem na dachu, po akcji w Moonwalkerze. Rozmowa Vespera z Nexem - coś w stylu "lepiej uważaj co mówisz, jak mnie zapyta o twoje pierwsze słowa będę jej musiał powiedzieć". Oni wtedy już jej się nie bali, ale po pierwsze dlatego że to byli oni - generałowie, po drugie znów Vesper - przypadek specjalny. Ale obawa była, ostrzeżenie padło. Vesper nie raz o tym myślał, może nie ze strachem, ale z obawą. Co tu zrobić, ona zapyta, będę musiał powiedzieć. W ogóle takie kombinowanie, zastanawianie się jak tu oszukać Lorda... Nie ma co, szacunek.
Anirin pisze:Dokładnie. :) Czego dowodem może być chociażby rozmowa Nexa ze Strixem w namiocie ("Nikt"). :)
No właśnie, jak była ta rozmowa przeprowadzona? Tak, żeby w razie jak Ara zapyta, nie wpadli. Jak by się nie obawiali to by nie kombinowali.
Tata! Tata! Biją renegata!!

Awatar użytkownika
Anirin
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 270
Rejestracja: 9 lut 2008, o 02:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: "a Ty wampir z probówki jesteś" - X-76 ;)
Kontakt:

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Anirin »

1. Cóż, będąc w sumie poza wampirzym społeczeństwem, odrzuceni, a musząc się bronić przed Nocarzami i Watykańskimi - nie mieliśmy wyboru. Nie mogliśmy się cackać i sprawdzać czy ktoś ma rodzinę, kończy studia itd. Byli nam potrzebni żołnierze do walki. I wielu potem było wdzięcznych za rekrutację. I dlatego wielu tak obawia się teraz antysymbionta. Jednak teraz będzie inaczej - zostaliśmy uznani przez Ukrytego, mamy Lorda i w sumie musimy się skupić na walce z Watykańskimi. Teoretycznie z Wami bić się już nie musimy. ;)

2. Oczywiście Vesper na początku nas nie lubił. Czemu się dziwić nie można - gdyby (co jest oczywiście głupim przykładem :P) w czasie II Wojny Światowej Amerykanin został wcielony w niemieckie szeregi - też by ich raczej za bardzo nie darzył sympatią. Jednak nasz obecny Lord Nikt wiedział, że musi stworzyć oddział. I to, że chciał się poznęcać trochę nad Mangustami w Cichowężu, to swoją drogą. Ale chciał też, by powstrzymali swoje pragnienia i żeby one ich nie dekoncentrowały. Oczywiście ogólnie chciał, żeby nie zabijali ludzi, a to też miało z tym trochę wspólnego. Taki dość brutalny trening. ;)

3. Oczywiście, że u nas pojawiają się komentarze do rozkazów, są one niechętnie wykonywane i na rozkaz nikt nie salutuje i nie biegnie od razu go wykonać (zazwyczaj :P). No i tym się od Was różnimy. U nas nie ma takiej dyscypliny. I jak widać nie potrzebujemy tego jakoś na gwałt, bo i bez tego dobrze sobie dajemy radę. Ale jakoś też nie pamiętam, by ktoś odmówił wykonania rozkazu, a nawet jeśli, to żeby go od razu zabili czy ostro skopali. Oczywiście jeżeli taki Pan Domów Krwi cię o coś prosi, to praktycznie nie sposób odmówić. ;) Ale to tak samo, jakby do Ciebie podszedł Ultor i powiedział: "Słuchaj, skocz mi po torebkę sztucznej". Nie skoczyłbyś? ;)

4. Co do prawdopoznania. Ubierali tę rozmowę w takie a nie inne słowa, żeby po prostu nie tracić czasu na słuchanie jakiś wywodów, krzyków i pretensji Ary. Bo co taka Ara by im zrobiła? No jeszcze może Nexowi, ale jakoś nie widzę sytuacji, w której rzuca Strixa na kolana. :lol: Też często pewnie przytakujesz komuś, ot tak, dla świętego spokoju. :)

PS. Przepraszam, że tak numeruję, ale jest mi po prostu łatwiej. ;) Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. :)
Zrenegacona Winorośl. ;)

Awatar użytkownika
Zamoyski
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 564
Rejestracja: 26 paź 2008, o 00:46
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Zamoyski »

Jasne, że mi nie przeszkadza. :) Ja będę wycinał. :wink:
Anirin pisze: Jednak nasz obecny Lord Nikt wiedział, że musi stworzyć oddział. I to, że chciał się poznęcać trochę nad Mangustami w Cichowężu, to swoją drogą. Ale chciał też, by powstrzymali swoje pragnienia i żeby one ich nie dekoncentrowały. Oczywiście ogólnie chciał, żeby nie zabijali ludzi, a to też miało z tym trochę wspólnego. Taki dość brutalny trening. ;)
Cholernie brutalny, rzekł bym. Byli przerażeni. Potem zaczął z nich robić oddział, jeszcze później ich polubił. Na początku chciał ich tylko pozabijać, tworzenie tego oddziału było dla niego właściwie jedynym wyjściem - kuleczki turlać nie pozwolili a do Cichowęża wracać nie chciał.
Anirin pisze:Oczywiście jeżeli taki Pan Domów Krwi cię o coś prosi, to praktycznie nie sposób odmówić. ;) Ale to tak samo, jakby do Ciebie podszedł Ultor i powiedział: "Słuchaj, skocz mi po torebkę sztucznej". Nie skoczyłbyś? ;)
Jasne że tak, podobnie jak Ty byś skoczył na prośbę Pana Domów Krwi. Tylko że z uporem amoniaka nam wmawiacie marionetkowość i uległość, a o sobie mówicie, że rozkazów nie wykonujecie. Więc jak to jest? ;>
Anirin pisze:Ubierali tę rozmowę w takie a nie inne słowa, żeby po prostu nie tracić czasu na słuchanie jakiś wywodów, krzyków i pretensji Ary. Bo co taka Ara by im zrobiła? No jeszcze może Nexowi, ale jakoś nie widzę sytuacji, w której rzuca Strixa na kolana. :lol: Też często pewnie przytakujesz komuś, ot tak, dla świętego spokoju. :)
Osobiście uważam, że ani Strixa, ani Nexa Aranea by nie rzuciła na kolana. Ale jednak się jej słuchali, obawiali się. Czemu? Czemu zrobili zniej Lorda? Czemu, po zabiciu Atroksa, jeden z nich nie został Lordem? Mogli by ogłosić publicznie że to ona zabiła Atroksa a oni bohatersko ją. Albo ją wykorzystać, jak ona Vespera - w końcu była pierwszym Nocarzem który zdradził.
Tata! Tata! Biją renegata!!

Awatar użytkownika
Anirin
Krwiopijca
Krwiopijca
Posty: 270
Rejestracja: 9 lut 2008, o 02:55
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: "a Ty wampir z probówki jesteś" - X-76 ;)
Kontakt:

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Anirin »

1. No z tym, że naskakujemy tak na Was z wykonywaniem rozkazów, to w sumie chodzi właśnie o tę dyscyplinę, a nie o sam fakt ich wykonywania. Bo bez wykonywania poleceń trudno byłoby jakiejkolwiek jednostce funkcjonować. ;) Widziałeś jak w "Nikcie" Mangusty rozmawiały z Vesperem. To był ich dowódca, ale zarazem dobry kumpel. I tak to właśnie u nas jest. W sumie dość bratersko. Jeżeli obrotnyś chłopak, bystry, nie trujesz dupy i starasz się pomagać, to prędzej dowódca zaprosi Cię na karafkę kilku gwiazdkowej, niż będzie Cię musztrował. ;) Sorry, ale nie widziałem, ani nie wyobrażam sobie, by jakiś Wasz żołnierz rozmawiał sobie jak z kumplem z takim Alacerem chociażby. :D

2. Jeżeli chodzi o Arę, to dobre pytanie. Może dlatego, że po prostu nie chcieli? Strix to naprawdę stary, doświadczony i niesamowity wampir. Jak widać posada Pana Domów Krwi jak najbardziej mu odpowiada. Jakby chciał się bawić w Lorda, to pewnie bez wahania by to zrobił. Nex... Cóż, może nie czuł się wystarczająco pewnie? Może myślał, że nie podoła? Nie chciał brać na siebie aż tak wielkiej odpowiedzialności? A może po prostu panowie uznali, że Aranea, jako że była drugą osobą po Ultorze u Nocarzy, wie o przeciwniku zdecydowanie więcej i lepiej poprowadzi Renegatów do boju? Chyba najlepiej zapytać Ukrytego. ;]
Zrenegacona Winorośl. ;)

Awatar użytkownika
Silmeth
Major Nocarzy
Major Nocarzy
Posty: 496
Rejestracja: 10 cze 2008, o 19:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Nocarze vs. Renegaci - ujęcie 425.

Post autor: Silmeth »

Sorry, ale nie widziałem, ani nie wyobrażam sobie, by jakiś Wasz żołnierz rozmawiał sobie jak z kumplem z takim Alacerem chociażby. :D
Jasne. A Nidor to Vespera na smyczy trzymał i biczował za każde słowo bez salutowania? Mówię jeszcze o czasie sprzed pierwszego kontaktu z krwią. Nidor przez długi czas był też dowódcą Alacera, no i jak się okazało później, praktycznie budował polskich Nocarzy od początku. Więc był w tej jednostce dość mocno godnym szacunku i respektu oficerem, który jednak potrafił gadać z podwładnymi (a już na pewno ze swoimi "wychowankami") jak z przyjaciółmi. Różnica faktycznie była w przypadku planowania większych akcji - u was dowódca (chociaż znów wiedzę opieramy na Vesperze, który był, jak wiadomo wyjątkowy, młody, dość słaby, ze zniszczoną psychiką... :P) czasem wprost mówił "nie mam pojęcia co robić, rzucajcie pomysłami i decydujcie - ja posłucham", u Nocarzy zazwyczaj dowódcy planowali i podejmowali decyzje, mniejsi stopniem wykonywali rozkazy. <offtopic>Swoją drogą zastanawia mnie to. Co prawda nie znam się zbyt dobrze na działaniu jednostek specjalnych - ale czy to właśnie nie tak powinno funkcjonować, że plan działania omawia drużyna z dowódcą? Przynajmniej tam, gdzie w całej akcji bierze udział maksymalnie z 6 operatorów?</offtopic>
Jam po prostu jest librofil - antychómanista.

Давай за жизнь, давай брат до конца,
Давай за тех, кто с нами был тогда.
Давай за жизнь, будь проклята война,
Помянем тех, кто с нами был тогда.

ODPOWIEDZ