Interesująca dyskusja
Podobno świat dzieli się na "pushers" i "shapers", co u nas się zpolszczyło na "puszerów" i "szejperów".
W skrócie "puszer" to osoba, która nie zawraca sobie głowy zbędnymi szczegółami, nie ogląda się na kłopoty tylko napiera do przodu, poszukuje i znajduje rozwiązania wyjścia z sytuacji, no i stanowczo nie płacze nad rozlanym mlekiem. Tacy ludzie wskazują nowe kierunki, odkrywają dzikie lądy, są prekursorami w różnych dziedzinach itede.
Z kolei "szejper" będzie godzinami cyzelował jakiś detalik, setki razy przymierzał, dopasowywał i zmieniał wystrój wnętrza... przez które "puszer" przejdzie jak burza, machinalnie zauważywszy, że tu chyba jakiś pokój był po drodze.
Bezsensem, rzecz jasna, będzie dyskutować o wyższości jednych nad drugimi, bo i tacy i tacy są potrzebni światu.
Że trylogia nocarska jest bardziej "puszerska", niż "szejperska", z tym się zgodzę. Bo i ja "puszer" jestem, bez dwóch zdań, a podobno niedaleko pada dzieło od autora.
Z kolei ci "WoD'owcy", o których wspominasz powyżej, najprawdopodobniej należeli do "szejperów". Ach, cóż za doskonale dopracowane, wysublimowane tło, cóż za bogactwo szczegółów...
Dla jednego dopracowane tło, dla drugiego zbędne pierdoły. No i taki jest ten świat.
o k**a, czy ci ludzie żyją w świecie składającym się z prostych kształtów i podstawowych kolorów?
Osobiście uważam, że tak: większość operatorów to "puszerzy" o subtelności i wyrafinowaniu wozu z węglem. Wszak tu się nie ma co roztkliwiać nad estetyką zachodu słońca, tu trzeba napier...lać!
