


Przez Was ja zaraz naprawdę wyjadę na spotkanie transportowi paczek pocztowych! A tekst mnie zabił. Rozłożył na łopatki.
Vesper omal nie parsknął śmiechem, wyobraził sobie, jak chodzi po blokach i stuka do drzwi z puszką w ręku. Dobry wieczór, czy nie zechcieliby państwo wspomóc naszej drobnej krwiopijczej organizacji?
Tłum kłębiący się w sali zaskoczył go nieco. Byli tam wszyscy. Nawet Nex.
– Pana nie zamierzam przyjąć, generale – zwrócił się do niego Vesper z przesadną wręcz uprzejmością. – Nie żebym wątpił w pańskie kompetencje...[...] Ale z pewnością Lord Renegat nie wyrazi na to zgody. Jest pan jej potrzebny gdzie indziej... – ostatnie słowa wypowiedział ze szczególną intonacją, dość jednoznacznie określającą miejsce głównej przydatności Nexa.
Ta myśl rozbrzmiała w nim pewnym zadowoleniem. Jakby zaczynał czuć się dumny z postępów swojego zespołu. Owszem, wciąż byli renegatami, nienawidził ich do szpiku kości... Ale to akurat byli JEGO renegaci i w odróżnieniu na przykład od Nexowych nienawidził ich trochę mniej.
– No cóż, najwyraźniej nasz nietoperek przestał się wreszcie użalać nad sobą i zaczyna myśleć o otaczającym go świecie – westchnął pobłażliwie Strix. – Co, nie chodzimy już od ściany do ściany i nie płaczemy, że nie jesteśmy nocarzem? Nie wołamy po nocach za mamą Ultorem?
– Dziękuję za prezent – oznajmił Vesper na dzień dobry. – Nowy członek zespołu przyda się jak znalazł na te trudne czasy.
Generał roześmiał się w głos.
– Wiedziałem, że ci się spodoba – przytaknął zadowolony. – Odrobina swojskich mocarskich klimatów, musiałeś za tym tęsknić... – użalił się obłudnie.
Vesper popatrzył na urządzenie. Może by tak je opluć demonstracyjnie, zastanowił się.[…]
– Dałem mu to, czego potrzebował najbardziej – wyjaśnił generał. – Zabrałem na strzelnicę, sam na sam, stworzyłem okoliczności. Wiesz, pochwaliłem celność, wyszkolenie itede. Zaraz potem wysłuchałem długiej i smutnej historii nieudacznika, w którego nikt nie chciał uwierzyć. Więc w zdumieniu wielkim powiedziałem mu, że przy jego rozlicznych talentach jest nam wręcz niezbędny. I zaproponowałem ścisłą współpracę z najlepszym, elitarnym zespołem, walczącym ze wspólnym, nocarsko-renegackim wrogiem. Jak myślisz, poszedł na to?
– Kurwa, założył twój fan club – jęknął były nocarz z rezygnacją.
- A co, nie możesz się doczekać, żeby przejąć moich ludzi i nareszcie popracować z jakimś prawdziwym wojskiem? – dorzucił złośliwie.
– Przydałby się ktoś, kto im wyjaśni, na czym polega istota wojaczki – odciął się Vesper bez pardonu. – Zapozna ich z takimi pojęciami, jak skuteczność, dyscyplina...
– Jak słyszę w tle, twoi się właśnie dyscyplinują gorliwie – roześmiał się tamten. – Zapewne kazałeś im robić pompki w takt tego umc-umc.
– Ćwiczymy rozmywanie się w tłumie – objaśnił go kolega generał z wyższością. – W różnych warunkach, obecnie zapoznajemy się z wariantem dyskotekowym.
– Taaa, jasne. Gratuluję wybitnego poziomu dydaktyki.
A tu proszę. Żaden z niego łowca. Żarcie mu gania po pokoju a ten je jeszcze przekonuje, że powinni współpracować w imię wyższej konieczności.
Gniew był ostatnią linią obrony, za nią nie było już nic. Jeszcze chwila i... może leżał by, nie klęczał. Ot i cała różnica.
Bach, bach. I będzie po wszystkim. Witamy święty spokój.
A jeżeli nawet: witamy w piekle, oznacza to tylko zmianę adresu. Bo piekło jest tutaj, jest zawsze i wszędzie, jest, było i będzie, teraz i na wieki wieków, amen.
Res do Okruszka :Następnym razem... Kup sobie trąbkę, Nex - wykrztusił spośród niesfornie wymykających się z ust bąbelków krwi.
Generał odwrócił się powoli, tak by nie można go było posądzić o jakąkolwiek reakcję emocjonalną. Popatrzył na byłego nocarza pytająco. Trąbkę? Po co?
- Żebym, kurwa, wiedział, kiedy nadjeżdża kawaleria - zażądał Vesper stanowczo
... Ty, świętszy od papieża. Następnym razem jak będziesz ciął pakę czterdzieści po takiej drodze, naprawdę kogoś trafisz. I szlag trafi twoje poczucie wyższości niemordercy. Lepiej przemyśl to sobie. - To mnie poprostu rozwaliło
Są tylko trzy takie zespoły jak wy - orzekł ze zgrozą. - Mazowsze, Gawęda... I zespół Downa. Trudno powiedzieć, który lepiej strzela
Który to z was taki nieprzyjaźnie do kobiet nastawiony? Niech się przyzna, nie będę do niego się odwracał tyłem albo założę blaszane gacie...
Jeśli kiedykolwiek pójdziemy razem na dłuższą akcję, nie śpię z wami w jednym pokoju - powiedział. - Trzech wolało zabić babę, to po prostu straszne
– Oj, Vespi, nie rób scen! – żachnął się Tiro obłud nie. – To chodzi tylko o wyczucie stylu,
dopasowanie do sytuacji, przecież wiesz, że ja bym się nigdy nie zrenegacił, co to, to nie...
Generał patrzył na niego z wybałuszonymi oczami, jakby nagle coś zaczęło go dusić w gardle.
VESPI ? Że jak, kurwa, że jak?