
no jasne, że pratchett!!
przed nim to był ino las i ciemne chmury, łechecheche!!
Dobrze mówi, nalać mu piwa!Wprawdzie nie zamierzam przypisywać tej jakże ciekawej klątwy ni starożytnym Chińczykom, ni którymkolwiek Żydom, ale pisanie, że klątwa ta jest Prachettowska, jest jeszcze bardziej naciągane.
Napisał członek Sekcji Tolkienowskiej ;> ...Heos pisze:Aż dziw, że taka Tolkienistka znajduje ciekawe cytaty w książce pisanej zupełnie innym językiem i wg. mnie nastawionej na akcję a nie na opisywanie genealogii i heraldyki 12 pokoleń wstecz omawianego bohatera oraz historii jego prawej rękawicy na dwa rozdziały.
Widać błądzenie nie tylko ludzką rzeczą jestHeos pisze:Ale, widać się myliłem
Współzałożyciel sekcji, wraz z Alixaną, i prelegentNapisał członek Sekcji Tolkienowskiej ...
Pozdrowię, pozdrowię.Elvarel pisze:No proszęHeos pisze:Współzałożyciel sekcji, wraz z Alixaną, i prelegentNapisał członek Sekcji Tolkienowskiej ...
Ja wiem, że Nocarz Ci się podoba ale nie zaprzeczysz, że styl pisania jest zupełnie inny (bez ujmy dla kogokolwiek) i będąc przyzwyczajoną do jednego, inny może wydawać się nie zawsze taki pro.
A co do genealogii, jest ona nawet w podstawkach bardziej rozwinięta i opisy są bardziej homeryckie. Co jest naturą tej książki, w Nocarzu mamy akcję a nie rozwodzenie się nad kolorem lewej skarpetki Lorda Kata podczas uśmiercania Vespera. Tyle.. Pozdrów Alix
po raz kolejny, ale życzeń zdrowia nigdy zbyt wiele ^^...
Owszem, styl jest inny. Nie zaprzeczam. Ale ja nawet nie myślałam, żeby porównywać. Wiesz, poza Tolkienem czytam też trochę innej fantastyki i skoki między stylami nie są dla mnie jakieś bolesne
...
OK, teraz będzie małe porównanie. Nawet śmiem twierdzić, że Nocarz bardziej mi przypomina Tolkiena niż pozostała wspomniana literatura. Czemu? Bo przy większości pozycji czytanych ostatnio przeze mnie składasz się ze śmiechu co drugie zdanie. Zarówno w Nocarzu jak i we Władcy Pierścieni nie chodzi o bolącą przeponę. W obu pozycjach jest sprawa i to raczej mało lolowa. Od czasu do czasu pośmiać się można, a nawet trzeba by rozładować sytuację (vide w Nocarzu Okruszek a w LotR'ze Sam) ale tak naprawdę są poważniejsze sprawy na głowie
...
Hmmm... Ciekawe, czy właśnie nie grabię sobie u kogoś u kogo nie powinnam...
Wyobraźmy sobie, że stoję w niemal pustym pokoju. Poza mną trzymającą w jednej ręce LotR'a (załóżmy, że to nieszczęśliwe jednotomowe amberowskie wydanie) a w drugiej Nocarza i dwoma stolikami nie ma absolutnie nic. Wówczas najprawdopodobniej każda z książek wyląduje na osobnym stoliku. Natomiast jeśli w pokoju są poza mną i dwiema wspomnianymi książkami całe półki puste i kartony pełne książek, które mam poukładać na półkach klimatem a miejsca na półkach jest idealnie tyle ile zajmować powinny wszystkie książki (nie mniej, nie więcej), to zapewniam, że owe dwa dzieła będą zdecydowanie bliżej siebie, niż np. Eskadra Łotrów, Naruto czy Sen Nocy Letniej względem dowolnej z nichHeos pisze:Ja bym tych książek nadal nie zestawiał jako podobne, bo pisane zupełnie innym językiem. Już prędzej Harry Potter (bez znaczenia czy ktoś lubi czy nie) czy Komuda (chociaż opisuje zupełnie inny świat).
Są nastawieni na typową akcję.