Skóra wampira jest wyjątkowo wrażliwa na działanie promieni słonecznych, zwłaszcza ultrafioletu (możemy założyć, że jest to przypadłość podobna do tzw. skóry pergaminowej
Xeroderma pigmentosum albo też bielactwa, czyli albinizmu). Na skutek pochłonięcia dużej dawki promieni UV następują głębokie i rozległe poparzenia. Obciążają one organizm na tyle, że nawet szczególne zdolności regeneracyjne, wspomagane przez symbionta, nie są sobie w stanie z nimi poradzić, co w krótkim czasie prowadzi do zgonu. Nie przewiduję majestatycznego rozwiewania się w garstkę popiołu o świcie - sorry, to nie te klimaty

Dalej, jeżli chodzi o rozkład - mylisz pojęcia. To nie jest tak, że symbiont samodzielnie eliminuje patogeny (wirusy, bakterie, grzyby, chlamydia etc). Symbiont jest po prostu "super dopalaczem" dla komórek - wspomaga naturalne mechanizmy odpornościowe organizmu. Mówiąc po ludzku: dzięki niemu "białe krwinki" rozprawiają się z wrogiem niezwykle szybko i sprawnie.
Natomiast w przypadku śmierci organizmu gospodarza wraz z nim umierają szczepy symbiontu zawarte w jego komórkach. Nie ma komu walczyć z zarazkami i procesy gnilne przebiegają w sposób naturalny.
Pasi?
