Oj. Mały flejm rozpętałem. Jeśli widzicie, żeby się z nim przenieść do nowego tematu, to nie ma problemu. A teraz czas na odpowiedzi.
Uwaga ogólna: w przykładzie o głodnym człowieku miałem na myśli, że zabije innego człowieka by go zjeść. Niefortunny skrót myślowy.
@Eshealon
Przyznaję, nieco strywializowałem sprawę na potrzeby zrozumienia przeciętnej osoby.
Tak naprawdę mamy tutaj trzy czynniki:
1) Głód. Czy to Renegat, czy Nocarz, czy Winorośl - krew pić musi. Jak nie pije, to jest normalnie głodna i ma typowe objawy ostrego głodu.
2) Uzależnienie. Krew "oczyszczona" nie jest w stanie usunąć objawów odstawienia. Sorry.
3) Problem z przyswajaniem krwi "oczyszczonej" przez Renegatów na głodzie. Tu jest zagwozdka. Jako "nie są w stanie" rozumiałem mimowolne odruchy odrzucenia (niemożność przełknięcia, wypluwanie...). O ile Renegat może w siebie (cholernym wysiłkiem woli) ją w siebie wmusić w pewnej ilości, to jednak zazwyczaj szybciej ja wyrzyga (pardon za słownictwo, ale inaczej nie się nie da) niż przełknie. Podobnie jak zmuszony człowiek przełknie ropę naftową.
Prowadzone przez Lorda Ultara (oby żył wiecznie) eksperymenty dowodzą w sposób jednoznaczny, że koktajl na bazie krwi "oczyszczonej" jest przez Renegata (cały czas na głodzie) przyjmowana bezproblemowo. Co więcej - taki koktajl usuwa objawy odstawienia. Jak dla mnie nasuwa sie tylko jeden wniosek.
Ja nie przeczę sobie i nie prowadzę nocarskiej propagandy. Więcej - staram się doprowadzić do sytuacji, gdy będzie można stanąć ramie w ramie przeciwko wspólnemu wrogowi.
A wybór... To jak między mdłym sojowym kotlecikiem i szklaneczką wody z kranu, a dobrze przyprawionym stekiem i kufelkiem piwa.
@Nahya
No to możemy sobie porozmawiać, jak chemik z chemikiem (trochę już czasu na tym świecie żyję i w różnych miejscach, różne rzeczy robiłem).
Uzależnić jednostkę ludzką to można praktycznie od wszystkiego (klasycznym przykładem jest monotlenek diwodoru).
O zabijaniu było powyżej, ale to co piszesz jest bardzo ciekawe...
Zrównujesz ludzi z bydłem rzeźnym. Dajesz też przykłady męczenia zwierząt w celu uzyskania lepszego smaku. Przyznam się, ze nie podobają mi się te konotacje.
Każdy z nas był kiedyś człowiekiem. Wyewoluowaliśmy. Nie wiem, czy jesteśmy lepsza rasą. Jesteśmy inni. Co gorsza, na dzień dzisiejszy jesteśmy od nich uzależnieni. Ale wracając...
Dzieci ludzkie są rasą słabszą i głupszą od ludzi dorosłych. Jednak zazwyczaj dorośli ich nie zabijają i nie zjadają, mimo, że dzieci są dla nich zagrożeniem. Zabiorą im pracę, władzę, wszystko... Dorośli ludzie hodują dzieci. Chronią je przed zagrożeniami, edukują. Powoli wprowadzają w świat (który z definicji jest wrogi).
Ludzie są takimi naszymi dziećmi.
Ulepszacze... Ha. Siostro (wybacz, że tak mówię, mimo, że po drugiej stronie barykady stoisz). Robiłem kiedyś w tym temacie. Może to jest jakieś rozwiązanie. Ale przy obecnym stanie wiedzy... Jeszcze wiele pracy przed nami. Przede wszystkim trzeba wyizolować składnik niezbędny nam do życia. Następnie trzeba nauczyć się go reprodukować. I wtedy wszechświat stoi przed nami
wszystkimi otworem. Dodatki smakowe będę najmniejszym problemem.
Może, docelowo, wszyscy staniemy się "renegatami"?
A wracając do nastrzykiwania. Walory smakowe i wygląd to nie wszystko.
Stare przysłowie G.S.P.Dibblera mówi, że "z odpowiednia ilością musztardy wszystko da się zjeść.". To co teraz pijesz to jakieś genetycznie zmodyfikowanie popłuczyny po prawdziwej krwi (w porównaniu do tak 200 wstecz). Ludzie też się rozwijają. Ci, którzy kiedyś by umarli w młodym wieku nie umierają. Ci, którzy się nie mogli rozmnożyć, teraz się rozmnażają. Ci, którzy by się nie urodzili (z powodu powikłań, dla uściślenia) teraz się rodzą.
I nie kadź mi tu siostro o "gatunku". Nie jesteśmy gatunkiem. Jesteśmy nosicielem. O tyle dobrze, że świadomym.
Swoją droga nie znam wyników badań wpływu symbionta na inne gatunki zwierzęce (utajnione? Może
Ukryta by coś mogła zdradzić?)
I znów @Eshealon
Prawdę mówisz... Prawdę, która boli.
WŁADZA.
Straszne to słowo. Słowo, przez które wielu zginęło... Każda ze stron udaje, że nie wie co jest grane.
"Bo oni jak zwierzęta są!" "Pieski, które kucają na gwizdnięcie" "Mordercy-półmózgi" "Mięczaki" "Debile co bez rozkazu się nawet wyknocić [jak mawial Szwejk] nie potrafią" "Idioci co poprawnie mówić nie umieją" "Wasz Lord wam mózgi wykastrował" "Epinefryna
wam mózgi wyżarła"
Znasz te teksty? Wszyscy je mamy w sercach wypalone.
Przyjaciel bez głowy odstrzelonej z lupary przez Renegata. Kochanka spalona na popiół przez Nocarzy.
Tyle lat.
Tyle krwi...
Ja jednak mam nadzieję. Bo nic tak nie łączy jak wspólny wróg...
Nic tak nie niszczy jak wewnętrzne walki.
A jeśli będziemy rozbici wewnętrzne, watykańscy rozjadą nas jak walcem...
Z jednej strony działania psychologiczne (a czasem i terapia psychiatryczna dla niektórych) z drugiej strony technologia. I może, może uda nam się z tego wszystkiego wyjść silniejszymi... Razem.
Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem.
Szalone czasy wymagają szalonych naukowców